Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWodę do gaszenia pożarów konińscy strażacy dowozili z rzeki

Wodę do gaszenia pożarów konińscy strażacy dowozili z rzeki

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Wodę do gaszenia pożarów konińscy strażacy dowozili z rzeki
Konińskie Wspomnienia

W niepodległej Polsce konińscy strażacy znaleźli się bez stałej siedziby, którą rozebrano w 1916 roku, żeby w jej miejscu pobudować pierwszą konińską elektrownię. Dodajmy, że budynek remizy był w tak złym stanie, że jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej planowano przeniesienie miejskiego sprzętu przeciwpożarowego, a więc i strażaków w inne miejsce.

Już po opublikowaniu poprzedniego artykułu „Półtora budżetu Konina spłonęło sto lat temu przy placu Zamkowym” moją opowieść uzupełnił Piotr Rybczyński, kierownik konińskiego oddziału Archiwum Państwowego i niezrównany znawca miejscowej historii.

Schowek za... ratuszem

Okazało się bowiem, że pisząc tydzień temu o usytuowanej nad Wartą szopie, w której strażacy przechowywali swoje sprzęty, dopuściłem się kilku nieścisłości. Ich prostowanie zacznijmy od tego, że sprzęt przeciwpożarowy aż do powstania styczniowego był trzymany w niewielkim pomieszczeniu za budynkiem ratusza, w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się wejście do sali sesyjnej.

Niepozorna dobudówka przylegała do ulicy Pocztarskiej (obecna 3 Maja), bo od strony dzisiejszej Wiosny Ludów znajdowała się waga miejska. Natomiast we wspomnianej szopie nad rzeką przechowywano jedynie stągwie i beczki na wodę, co wydaje się jak najbardziej logiczne. No i szopa ta nie znajdowała się po wschodniej tylko po zachodniej stronie mostu, a z rzeką łączyła ją pochylnia ułatwiająca transportowanie napełnionych wodą beczek i stągwi.

Skończyło się na projekcie

Popełniłem również błąd, pisząc, że strażacy przechowywali w tym czy innym miejscu swój sprzęt. Otóż sprzęt przeciwpożarowy należał do miasta, bo do 1914 roku to ono było zobowiązane stosownymi uregulowaniami prawnymi do posiadania i udostępniania sprzętu niezbędnego do gaszenia pożarów. Stąd murowana szopa przy ulicy Nowej (dzisiaj Staszica), która mieściła pierwszą strażacką remizę, również była własnością samorządu i stała na gruncie miejskim. To dlatego w 1916 roku, kiedy zapadła decyzja, że w tym miejscu stanie elektrownia, strażacy nie zostali wywłaszczeni i nie otrzymali z tego tytułu odszkodowania, a jedynie zwrot nakładów poniesionych na rozbudowę swojej siedziby.

Dodajmy, że już na początku XX wieku remiza wymagała poważnego remontu, na co w miejskiej kasie nie było pieniędzy. W tej sytuacji w 1909 r. w Magistracie wymyślono, żeby przekazać nieruchomość strażakom, którzy – jak zakładano – sami zajmą się remontem budynku lub postawieniem zupełnie nowej remizy. Nie zgodził się na to jednak urząd gubernatora w Kaliszu, więc sami strażacy zaproponowali, że obiekt od miasta wydzierżawią, a remizę wybudują sami. Podjęto już nawet decyzję o wyasygnowaniu na ten cel z miejskiej kasy 4 tys. rubli, ale do przekazania pieniędzy nigdy nie doszło. Przed wybuchem pierwszej wojny światowej zdołano jedynie sporządzić projekt budowlany, który w czerwcu 1914 roku przedstawiono do zatwierdzenia.

Studnie zawdzięczali... pożarom

Zanim opowiem, jak po 1916 roku strażacy radzili sobie bez własnej remizy, a przypomnę, że stan taki trwał aż do roku 1931, muszę podzielić się wiedzą, która dla mnie samego była zaskakująca. Otóż to właśnie potrzeby strażaków, a konkretnie konieczność sprawnego zaopatrzenia ich w wodę podczas akcji gaśniczych miały decydujący wpływ na znaczącą rozbudowę w mieście sieci publicznych studni głębinowych o dużej wydajności, zwanych artezyjskimi.

Pierwszą wybudowano dopiero w 1910 roku na dzisiejszym placu Wolności, a poza tym mieszkańcy, a więc i strażacy korzystali jeszcze z siedmiu innych studni miejskich. To wszystko okazało się za mało, kiedy w 1912 roku w okolicach rynku Garncarskiego (dzisiaj plac Zamkowy) wybuchł wielki pożar, w którym spłonęło 17 domów mieszkalnych i prawie sześćdziesiąt budynków gospodarczych.

strona 1 z 2
strona 1/2
Wodę do gaszenia pożarów konińscy strażacy dowozili z rzeki
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole