Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościCzy można lepiej wykorzystać pieniądze, które płacimy Górnikowi Konin?

Czy można lepiej wykorzystać pieniądze, które płacimy Górnikowi Konin?

Dodano:
Czy można lepiej wykorzystać pieniądze, które płacimy Górnikowi Konin?

Z zaciekawieniem przeczytałem opublikowane ostatnio informacje o zadłużeniu Górnika Konin wobec samorządu i naciskach, żeby je umorzyć. Jeszcze bardziej intrygujące były komentarze czytelników. Jedni proponowali całkowite odcięcie piłkarzy od pieniędzy miasta, drudzy byli oburzeni, że rozsławiający jakoby imię Konina Górnik nie jest finansowany w całości przez gminę.

Na temat potrzeb i problemów klubów piłkarskich wypowiadają się przeważnie ludzie, którzy z zaangażowaniem oglądają ligi futbolowe i są przekonani, że emocjonują się tym wszyscy a przynajmniej znakomita większość. Czego oczywistą konsekwencją powinna być powszechna zrzutka na kluby piłkarskie. Proponuję zracjonalizować dyskusję na temat tego, co jesteśmy winni klubowi sportowemu Górnik Konin i spojrzeć na jego funkcjonowanie oczami osoby, która meczami tej drużyny się nie interesuje. Czyli oczami większości mieszkańców Konina.

Przypomnę więc, że kluby piłki nożnej przypominają dzisiaj XVI-wieczne wojska zaciężne, do których zatrudniało się zawodowych żołnierzy, walczących w wojnach po stronie tych, którzy im płacili. I nie tak znowu często, ale zdarzało się przecież, że w trakcie wojny przechodzili na stronę wroga. Tak jest dzisiaj z piłkarzami. Kopią piłkę dla tego, kto więcej zapłaci.

I z tego względu mrzonką jest, że Górnik może być wizytówką miasta. Znacznie większych od Konina nie stać na wydanie takich pieniędzy, żeby klub osiągnął znaczący sukces. Tak niewielki choćby jak awans do ekstraklasy. Obecnie gra – proszę wybaczyć, jeśli się pomylę – w piątej lidze. Zresztą część kibiców doskonale zdaje sobie z tego sprawę i znam wiele osób z Konina, które o piłkarskich zmaganiach Górnika nie wiedzą nic, emocjonują się za to meczami Lecha Poznań albo innego wybranego klubu, na przykład Legii Warszawa, FC Barcelony czy Manchesteru City. Wybór jest duży.

Żeby Górnik stał się nieco bardziej rozpoznawalny w Polsce, musielibyśmy przeznaczyć na jego funkcjonowanie kilkadziesiąt milionów a nie tysięcy złotych. Na przykład Lech Poznań wypłacił w ubiegłym roku swoim zawodnikom niemal 30 mln zł.

Promowanie miasta przez Górnik Konin możemy więc spokojnie włożyć między bajki. Poza kilkoma setkami zagorzałych kibiców, gromadą grających w nim dzieci i ich rodzicami naszym klubem piłkarskim nikt się nie interesuje i interesował nie będzie. A poza granicami Konina wiedzą o nim tylko najwierniejsi obserwatorzy piątej ligi piłkarskiej i nawet nie chce mi się zastanawiać, ile może ich być. Potencjał promocyjny Górnika Konin jest i pozostanie więc żaden.

Odpowiedź na pytanie, czym Górnik Konin jest dla naszego miasta i w jakim stopniu powinniśmy go dofinansowywać, zacznijmy od tego, co klub piłkarski daje mieszkańcom. Otóż są to bez wątpienia zajęcia sportowe dla dzieci i młodzieży. I to zaangażowanie jest przez miasto przy przyznawaniu dotacji odpowiednio punktowane. Poza tym punkty przyznawane są również za osiągnięcia, dzięki czemu grający do tej pory w ekstraklasie Medyk dostawał od miasta znacząco większe pieniądze niż Górnik. Moim zdaniem – a mówię to jako człowiek, który nie ogląda ani żeńskiej, ani męskiej piłki nożnej - ważniejsze od ligi, w której gra drużyna, powinno być zaangażowanie w szkolenie i prowadzenie zajęć sportowych dla dzieci i młodzieży, a co za tym idzie popularyzowanie zarówno piłki nożnej, jak i samej aktywności fizycznej. Nie jest to bowiem wiedza tajemna, że tylko masowe zainteresowanie daną dyscypliną sportu pozwala wyławiać najbardziej utalentowane jednostki i budować dobre zespoły. A kiedy już dorobimy się zdrowszych i sprawniejszych dzieci i młodzieży, to może wtedy niejako przy okazji trafi się również jakiś sportowy sukces.

Do konfliktu Górnika Konin z miastem wracając, odnoszę wrażenie, że sporą rolę odgrywają tu ambicje działaczy piłkarskich oraz polityków, a w szczególności Roberta Popkowskiego z Suwerennej Polski, który miesza w tym kociołku, ile sił w rękach, bo liczy na zdobycie poparcia najwierniejszych kibiców. Od dawna wiadomo przecież, że najbardziej wojowniczym z nich blisko jest do skrajnej prawicy. Tyle że rządzące stadionami piłkarskimi kibolstwo – jak zwykło się mówić na pospolitą chuliganerię - od lat wypycha z nich normalnych ludzi, co rzutuje na wizerunek piłki nożnej jako dyscypliny i ma spory wpływ na kiepską jakość polskiej ligi piłkarskiej. Ale to jest już zupełnie inna historia.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole