Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPrzyszli po samochód i telewizory, a dostali słodycze. Historia otwarcia „Minimala”

Przyszli po samochód i telewizory, a dostali słodycze. Historia otwarcia „Minimala”

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Przyszli po samochód i telewizory, a dostali słodycze. Historia otwarcia „Minimala”
Konińskie Wspomnienia

Choć minęły już trzy miesiące od zamknięcia Leclerca na piątym osiedlu, wciąż nie wiadomo, jakie będą dalsze losy budynku, w którym w 1996 roku otwarto pierwszy w Koninie sklep wielkopowierzchniowy. To dobra okazja, żeby przypomnieć historię jego powstania.

Teren pod budowę centrum handlowego – jak pisano wtedy w mediach o tej inwestycji – kupiła za 550 tys. złotych niemiecka firma REWE. Wtedy była właścicielem drugiej co do wielkości sieci supermarketów w Niemczech. Zatrudniała 160 tys. pracowników i osiągała 40 miliardów marek rocznych obrotów. Swoje sklepy miała też we Włoszech, Hiszpanii i na Węgrzech.

Bez McDonalda

Działka między ulicami Wyszyńskiego, 11 Listopada i Przyjaźni była bardzo atrakcyjna, ponieważ już w latach sześćdziesiątych planowano w tym miejscu budowę wielkiego kompleksu handlowo-usługowego, ale do przetargu nikt więcej się nie zgłosił. Władze miasta były jednak zadowolone, bo – jak tłumaczył mojej redakcyjnej koleżance wiceprezydent Krzysztof Wiatrowski - biegły wycenił działkę na pół miliona złotych, a uzyskano za nią o 50 tys. zł więcej.

Początkowo w budowanym kompleksie miał się znaleźć również McDonald’s, ale ostatecznie nic z tych planów nie wyszło. Miasto nie wybudowało też przejścia podziemnego pod ulicą Wyszyńskiego, które pozwalałoby dostać się do amfiteatru, choć inwestor przekazał na ten cel 100 tys. zł.

Klientów wciągali do sklepu

Powstawanie budynku śledziliśmy od pierwszej chwili z okien szóstego piętra wieżowca PKO, w którym mieściła się wtedy redakcja konińskiego oddziału Głosu Wielkopolskiego i Wielkopolskiego Zagłębia. Praca szła bardzo sprawnie i pół roku później największy w województwie konińskim sklep o powierzchni 2200 metrów kwadratowych z 11 tys. różnych towarów na półkach czekał już na klientów. Cały obiekt miał tej powierzchni prawie o 1,5 tys. metrów kw. więcej.

12 listopada 1996 roku odbyło się uroczyste przecięcie wstęgi z udziałem władz miasta i zaproszonych gości, a następnego dnia kilka minut po godzinie ósmej rano ochroniarze zaczęli wpuszczać ludzi do sklepu. Najtrudniej było dostać się do środka pierwszym kilkudziesięciu osobom. Napór tłumu był tak duży, że wszyscy się wzajemnie klinowali w wejściu i trzeba było ich pojedynczo niemal wciągać do wnętrza. Kilkunastu ochroniarzy miało pełne ręce roboty, bo kotłowanina przy wejściu trwała nieprzerwanie przez kilka godzin. Oprócz powstrzymywania napierającego tłumu musieli wyciągać ze ścisku płaczące dzieci, podnosili przewrócone osoby i oczywiście pilnowali potencjalnych złodziei.

Nie rozdawali telewizorów

Była to pierwsza tak duża placówka handlowa nie tylko w Koninie, ale i w całym ówczesnym województwie konińskim. Większość klientów po raz pierwszy w życiu widziało tyle towaru na półkach w jednym miejscu, tyle kas i tak obfitą ofertę promocji. Na temat tych ostatnich na długo przed otwarcie Minimala krążyły po Koninie legendy, które wciąż obrastały nowymi szczegółami. Jedni słyszeli, że pierwszy klient otrzyma w prezencie samochód, inni głosili, że będą rozdawane telewizory. Ktoś twierdził, że pierwsi klienci wyjdą ze sklepu nie płacąc. Być może dlatego ochroniarze zatrzymali pana, który wypił piwo zanim doszedł do kasy i był szczerze zdziwiony, że ktoś żąda od niego zapłaty.

Ale faktem jest, że hostessy oferowały klientom kostki czekolady, jogurty czy cukierki znanej firmy, a przed sklepem można się było za darmo napić pepsi. Cały pierwszy dzień grała muzyka, odbywały się przeróżne konkursy, a chętni mogli zmienić kolor skóry lub włosów. W ramach rozruchu piekarni klienci otrzymywali za darmo bagietki. Przez cały pierwszy dzień działalności marketu stała przed nim kilkudziesięciometrowa kolejka potencjalnych klientów oczekujących na wolne wózki. Nazajutrz rano można już było swobodnie wejść do sklepu. Jednak około południa znów ustawiła się kolejka. Kilka dni po hucznym otwarciu wśród pierwszych klientów rozlosowano talony na darmowe zakupy. Jeden miał wartość 300 zł, dwa po 200, trzy stuzłotowe i dwadzieścia po 50 zł.

Pierwszą ofiarą był „Rywal”

Decyzji władz Konina o sprzedaży terenu pod budowę wielkopowierzchniowego sklepu towarzyszyła burzliwa dyskusja i liczne protesty. Wieszczono rychły upadek dziesiątków okolicznych sklepików, a przede wszystkim kompletną klęskę pobliskiego bazaru. Dlatego trzy miesiące później zapytałem w najbliżej położonych placówkach handlowych, jak nowe sąsiedztwo wpłynęło na ich obroty

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole