Lokalizację wieżowców na malowniczej skarpie wskazał Edward Gierek
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Wprowadzając się czterdzieści lat temu do nowego mieszkania państwo Wanda i Michał Gruszczyńscy (na fot. 1 i 2) mogli sobie pozwolić na fanaberie niezwykłe jak na czasy kryzysu gospodarczego początku lat osiemdziesiątych. Od razu uprzedzę, że nie wchodziły w grę rzeczy, które uważane za luksusowe mogą być dzisiaj, na przykład ogrzewanie podłogowe czy klimatyzacja w mieszkaniu.
Chodziło raczej o rzeczy banalne jak pozwolenie przyszłym lokatorom na decydowanie o rozmieszczeniu gniazdek elektrycznych w ścianach czy poprowadzeniu innych instalacji. Nie musieli też na przykład wyburzać ścianki działowej między kuchnią a przyległym do niej małym pokojem, tylko z wyprzedzeniem wydali dyspozycję, żeby jej nie stawiano
Ściana w drzwiach
Ową życzliwość budowlańców i niezwykłą skłonność do uwzględniania życzeń lokatorów spowodowała pomyłka popełniona przez nich przy montażu bloku z wielkich prefabrykowanych płyt, w których znajdowały się otwory na okna i drzwi. Otóż na trzech kondygnacjach jedna z nich, dzieląca mieszkania mniej więcej na pół, została ustawiona odwrotnie (obrócona wokół własnej osi), co sprawiło, że dwa otwory na drzwi znalazły się w innych miejscach niż powinny. Na trzeciej ilustracji (il. 3) czerwonym kolorem zaznaczyłem przebieg ściany w mieszkaniu z omyłkowo zmontowaną płytą, niebieskim - nowe ustawienie drzwi.
W rezultacie do największego pokoju wchodziło się przez... łazienkę. Z kolei otwór na drzwi do sąsiedniego pokoju wypadał akurat na dzielącej je ścianie. Problem rozwiązywano na różne sposoby. Państwo Gruszczyńscy na przykład skrócili ściankę działową, wyodrębniając z mniejszego pokoju przedpokój z dwojgiem drzwi prowadzących do obu pomieszczeń.
Gierkowi się podobało
Obrócone ściany nie były jedynym problemem tego bloku, jednego z trzech, jakie na samym początku lat osiemdziesiątych wybudowano na nadwarciańskiej skarpie przy ulicy Bydgoskiej (na fot. 4 i 5 stan obecny). Jeszcze o nich napiszę, ale tę opowieść powinienem zacząć od opisania anegdoty na temat tego, kto wskazał tę malowniczą lokalizację dla trzech wieżowców. Wszyscy mieszkańcy, z którymi rozmawiałem, oraz niemało osób postronnych twierdzi, że zawdzięczają ją samemu Edwardowi Gierkowi, słynnemu pierwszemu sekretarzowi Partii lat siedemdziesiątych.
- Gierek był bodaj w hucie wtedy - usłyszałem od Leszka Bartkowiaka, który pracował na tej budowie i zamieszkał w pierwszym z oddanych budynków. - I powiedział podobno: „O, tu na tej skarpie, towarzysze, by pasowało, taki ładny tu macie teren i można by było pobudować wieżowce”.
To może być prawda
Ale Tadeusz Jankowski, który od marca 1977 roku był dyrektorem Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Wojewódzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej a od lipca prezesem Konińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, o udziale Gierka w wyznaczeniu lokalizacji tych wieżowców nigdy nie słyszał. Jego wersję zdaje się potwierdzać proste zestawienie dat. Otóż Edward Gierek odwiedził Konin 17 czerwca 1978 roku, a więc w chwili, kiedy decyzja o lokalizacji wieżowców przy ulicy Bydgoskiej już zapadła.
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!