Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPółtoraroczną tułaczkę opisuje 160-letni pamiętnik powstańca styczniowego

Półtoraroczną tułaczkę opisuje 160-letni pamiętnik powstańca styczniowego

Dodano: , Żródło: LM.pl
Półtoraroczną tułaczkę opisuje 160-letni pamiętnik powstańca styczniowego
Powstanie styczniowe
Wysłuchaj tej informacji:

Z północnego Mazowsza do Piotrowska za Bajkałem – tak wyglądała półtoraroczna tułaczka powstańca styczniowego ks. Feliksa Kowalewskiego. Relację z tej podróży, na podstawie 160-letniego dziennika należącego do księdza, odtworzył Jakub Ordon z Muzeum Okręgowego w Koninie.

Niewielka (12,5 cm na 8,5 cm), blisko 80-stronicowa książeczka przeleżała w muzealnych archiwach niemal 50 lat. Aż do teraz, gdy jej odczytaniem i opracowaniem zajął się Jakub Ordon z Muzeum Okręgowego w Koninie. Dzięki temu poznaliśmy relację z półtorarocznej tułaczki przez Rosję powstańca styczniowego – ks. Feliksa Kowalewskiego.

Odręcznie pisany dziennik ks. Feliksa Kowalewskiego ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie

Zaangażował się w powstanie

Ks. Feliks Kowalewski w latach 50. XIX w. był proboszczem parafii w Lutocinie. To niewielka gmina w powiecie żuromińskim na Mazowszu. Gdy w 1863 r. wybuchło powstanie styczniowe, ksiądz zaangażował się w jego wsparcie. – Z ambony wzywał włościan do przyłączenia się do powstania, czytał odezwy Rządu Narodowego, czyli władz powstańczych. Ponoć odnaleziono też u niego na plebanii jakieś podburzające broszury – opowiada Jakub Ordon.

Władze carskie skazały księdza na karę śmierci, zamienioną następnie na dziesięć lat katorgi na Syberii. Jego podróż w głąb Rosji rozpoczęła się w maju 1863 r. i trwała niemal półtora roku. W jej czasie ks. Kowalewski prowadził dziennik. Spisywał w nim głównie spostrzeżenia z drogi. Fascynowała go rosyjska przyroda, pisał o systemie gospodarowania, rolnictwie czy życiu religijnym.

Są ciekawe cytaty, w których niezbyt korzystnie wypadają mężczyźni rosyjscy – stoją gdzieś pod płotami, próżnują, a kobiety muszą wywozić drewno z lasu czy oporządzać konie – mówi Jakub Ordon.

Polski kościół w Irkucku „do rozczulenia poruszył”

Z Cytadeli Warszawskiej, gdzie był początkowo przetrzymywany, ksiądz Kowalewski trafił najpierw pociągiem do Sankt Petersburga. Następnie, również koleją, do Moskwy i Niżnego Nowogrodu. Stamtąd kibitką, czyli rosyjskim lekkim nieresorowanym wozem, ruszył w dalszą drogę do położonego już na Syberii Irkucka, a następnie – Piotrowska

Miejsca, w których był ks. Kowalewski przed i w trakcie swojego zesłania. Od lewej: Lutocin, Warszawa, Petersburg, Moskwa, Niżny Nowogród, Irkuck, Piotrowsk

To jest bardzo cenna rzecz, bo pokazuje nam realia lat 60. XIX w., w jakich warunkach zesłańcy podróżowali na Syberię – ocenia Jakub Ordon.

W swojej relacji ksiądz unika, zapewne z obaw przed dalszymi prześladowaniami, tematów politycznych. Niewiele jest też jego osobistych wrażeń i emocji. Choć wymowny jest fragment, w którym w Irkucku widzi polski kościół z napisem w ojczystym języku. Relacjonuje: „gdyśmy spostrzegli kapliczkę, na której froncie, słowa psalmisty Pańskiego w polskim języku: <<Bóg ucieczką i mocą naszą>>  napisane, każdego z nas prawie do rozczulenia poruszyły”.

Sporo jest natomiast o… jedzeniu. Ksiądz narzeka na pulpety z rybich wnętrzności i rybi tłuszcz, którym polewane były potrawy w więzieniu w Irkucku. Chwali natomiast ziemniaki, które udało się kupić więźniom. – Nie wiem, czy faktycznie aż tak lubił jeść – śmieje się Jakub Ordon. – Czy może pisał tak, bo unikał tematów politycznych.

Jakub Ordon prezentuje oryginał pamiętnika

Spotykał znanych powstańców

Cenne w dzienniku są autografy, czyli podpisy współwięźniów ks. Kowalewskiego, których spotykał podczas zesłania w Rosji. Są wśród nich znane osoby: malarz Aleksander Sochaczewski, kurierka i łączniczka powstania styczniowego Aniela Radzicka czy dowódca w bitwie pod Dobrą Józef Dworzaczek.

Jest też podpis obywatela Szwajcarii Alfonsa Parvet’a (pisane także Parvex’a) – Jest taka niepewna relacja, że brał udział w jednej z bitew, ranny walczył do końca, ratując dwóch powstańców z niewoli u Rosjan. Jak się okazuje nie zginął wtedy, tylko został zesłany na Syberię - mówi Jakub Ordon.

Niektóre wpisy są dłuższe. „Nas uzacnią wieńce chwały / za ofiary męstwa trud / niech więc żyje Orzeł biały / niech króluje polski lud" – tak księdzu wpisał się do pamiętnika Maksymilian Parczewski (lub Barczewski, pierwsza litera nazwiska nie jest do końca czytelna).

Planują kolejne publikacje

Ksiądz Feliks Kowalewski do Polski powrócił po dwudziestu latach. Pod koniec swojego życia mieszkał z bratem. Zmarł w 1889 r. Jakie były dalsze losy dziennika – do końca nie wiadomo. W pewnym momencie w jego posiadanie wszedł łódzki historyk i archiwista Ludwik Waszkiewicz. Po jego śmierci w latach 70. zbiory zakupiło konińskie muzeum.

Okładka publikacji konińskiego muzeum nawiązuje do faktury pamiętnika ks. Kowalewskiego

Dziennik księdza Feliksa Kowalewskiego przeczytać może każdy – został bowiem wydany przez Muzeum Okręgowe w Koninie. Wydanie można kupić w muzealnym sklepiku. W książce znajdują się dokładne fotokopie wszystkich stron i przepisana ich treść. W planach jest również kolejna publikacja, napisana już bardziej uwspółcześnionym językiem i poszerzona o zdjęcia osób, które wpisały się do dziennika. Może nawet zdjęcie samego księdza Kowalewskiego – o ile istnieje i udałoby się je znaleźć.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole