Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKochał świat i młodzież. Kazimierz Gmerek – legenda I LO

Kochał świat i młodzież. Kazimierz Gmerek – legenda I LO

Dodano: , Żródło: LM.pl
Kochał świat i młodzież. Kazimierz Gmerek – legenda I LO
wspomnienie

Uczył nas odczytywania pogody z chmur, w wielu zaszczepił miłość do podróży i odkrywania świata. Był, jak to słowo dziwnie brzmi, był nauczycielem jakich nie spotyka się wielu. Mistrz w swoim fachu, przyjaciel młodzieży, zawsze uśmiechnięty, rzucający dowcipami. Kazimierz Gmerek – legenda I Liceum Ogólnokształcącego w Koninie, mój wychowawca.

Spotkaliśmy się w I LO pod koniec lat 90-tych. Nie od początku był wychowawcą mojej klasy, bo chociaż uwielbiał dyskutować z młodzieżą to do prowadzenia klas się nie palił. W swojej ponad 40-letniej karierze nauczycielskiej był wychowawcą chyba tylko dwóch klas, w tym mojej. Profesor Gmerek uczył nas geografii od początku licealnej przygody, od początku też wzbudził w nas – nastolatkach zaufanie. Pamiętam jak podczas pierwszej lekcji zapowiedział, że u niego nie będzie żadnych podręczników. Mamy słuchać, oglądać slajdy (a miał ich tysiące) i notować. A to ostatnie też nie było dla „pierwszaków” oczywiste. Profesor szybko nas tego nauczył. Wziął kartkę i za jej pomocą zaprezentował ruchy tektoniczne Ziemi, a potem zapytał „zanotowane?”. Nie mieliśmy wyboru, trzeba było uważać na każde słowo i skrupulatnie zapisywać, bo kartkówki też bardzo profesor lubił. Zwłaszcza z chmur i stolic.

Był pionierem nowych technologii. Profesor Gmerek pierwszy w szkole miał telefon komórkowy, tak zwaną „cegłę” z antenką. Kiedy zbliżała się przerwa, wykonywał jeden telefon (niczym Siara w „Kilerze”) i za chwilę do klasy „wjeżdżała” bułka z czekoladą ze szkolnego sklepiku oraz zielone Frugo. To był ulubiony zestaw profesora.

Kiedy w trzeciej klasie został naszym wychowawcą zapowiedział, że nie interesują go żadne „świstki” z usprawiedliwieniami od rodziców. Byliśmy już prawie dorośli, więc wszystkie sprawy załatwialiśmy sami z profesorem. On pomagał nam rozwiązywać różne problemy, wspierał kiedy mieliśmy kłopoty z nauką i wstawiał się za nami, gdy coś przeskrobaliśmy. Przygotowując to wspomnienie o profesorze zapytałam licealne koleżanki o anegdoty z nim związane.

– Przygotował tabelę, z której wynikało, że regularnie większość klasy zwalnia się z pierwszej i ostatniej lekcji. To zawsze była matematyka, a my jako humaniści unikaliśmy jej jak ognia. Wiedział o co chodzi – opowiada jedna z moich koleżanek.

Druga wspomina jak kombinowała z profesorem, żeby tata puścił ją na narty. Pamiętnym wydarzeniem było, kiedy profesor zadzwonił do rodziców jednego z naszych kolegów z pytaniem dlaczego nie ma ich na wywiadówce. Okazało się, że w tym czasie wypoczywali.

– Syn zagrożony, praktycznie można powiedzieć, że nie zda do następnej klasy. Tak się interesujecie jego osiągnięciami? Miłego urlopu – rzucił profesor Gmerek.

Nasza klasa w komplecie skończyła liceum i zdała maturę. Kiedy zaczęłam pracę spotykaliśmy się z profesorem przy okazji różnych wydarzeń w I LO. W 2016 roku Kazimierz Gmerek przeszedł na emeryturę. Niedługo potem zapytałam go, czy nie chciałby współpracować z naszym portalem. Wszedł w to bez mrugnięcia okiem. „Meteorologia to moja pasja” – powiedział.

W prowadzeniu prognozy pogody był świetny. Zawsze wplatał ciekawostki geograficzne, tłumaczył różne zjawiska, wymyślał quizy, odpowiadał na pytania internautów, a czasem przyprowadzał swoich absolwentów (a ich też miał kilka tysięcy). Jego wizyta w redakcji była co tydzień sporym wydarzeniem. Każdego po kolei wypytywał co słychać, a potem opowiadał o swoich wyjazdach, podróżach, spotkaniach z córkami i ukochaną wnuczką – Niną. Poza nagraniem był czas na wypicie wspólnie kawy, zjedzenie ciasta drożdżowego lub przygotowanych przez profesora kotletów mielonych.

Przestaliśmy się widywać w redakcji, kiedy zaczęła się pandemia. Profesor jeszcze przez jakiś czas nagrywał prognozy pogody zdalnie. Wtedy wszystko było online. Jakiś czas temu dzwonił do mnie pytając, czy wrócimy do tych prognoz. Mieliśmy wrócić. Niedawno dzwonił znowu. Nie mogłam odebrać. Spojrzałam na telefon i pomyślałam, że oddzwonię w wolnej chwili, przecież z profesorem zawsze się zdążymy zdzwonić, nie zdążyliśmy…Żegnaj profesorze. 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole