Prezentujemy kolejne unikatowe zdjęcia – tym razem z budowy „Oskardu”
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Fot. Gabriel Czechorowski
W 1972 roku górnicze sylwestry przeniosły się z kawiarni w Domu Młodego Górnika do... sali zbornej kopalni „Konin”. Dziwną nazwę zaraz wyjaśnię, ale najbardziej zaskakującą dla osób nie pamiętających minionego ustroju będzie informacja, że Górniczy Dom Kultury „Oskard” był budowany aż sześć lat, a jeśli doliczyć do tego czas potrzebny na zaprojektowanie obiektu to całe przedsięwzięcie trwało bez mała dekadę.
Zmiana miejsca, gdzie konińscy górnicy witali Nowy Rok jest dla mnie tylko pretekstem do pokazania zdjęć z budowy „Oskardu”, nieznanych dotąd szerszej publiczności, które w moje ręce trafiły niedawno. Podobnie jak prezentowane tutaj miesiąc temu zdjęcia z przeprawy wielkiej koparki przez jezioro Gosławskie zostały zrobione przez Gabriela Czechorowskiego, a otrzymałem je od Izabeli Kuston, córki inż. Kazimierza Bielawskiego, ówczesnego szefa SOWI, czyli Samodzielnego Oddziału Wykonawstwa Inwestycyjnego.
Nielegalny i schowany
Zacznijmy od tego, że kopalnia budowała swój dom kultury nielegalnie. Nielegalnie oczywiście w świetle ministerialnych przepisów, więc w oficjalnych dokumentach nazywany był salą zborną, jak nieco archaicznie określało się w górnictwie pomieszczenia przeznaczone na spotkania. Trudno dzisiaj orzec, czy również dlatego schowano ją za biurowcem kopalnianej dyrekcji, czy może akurat taka lokalizacja wydawała się najwygodniejsza. Faktem jest, że oba budynki połączono potem przejściem na wysokości pierwszego piętra.
Oryginalny projekt budynku opracował zespół pod kierownictwem prof. Wacława Rembiszewskim z Politechniki Gdańskiej, który był częstym gościem na konińskiej budowie. Rozpoczęta w 1965 roku inwestycja tak się bowiem przeciągała, że część z zaplanowanych materiałów została wycofana z produkcji. Stąd problemy Konińskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego i jego brygad pracujących pod kierownictwem Władysława Janiszewskiego. To było dla niego trudne zadanie, ale satysfakcjonujące.
- Nie jest to typowe mieszkanie z czterema ścianami, ale obiekt wymagający inicjatywy i dużej wiedzy fachowej – tłumaczył Ryszardowi Sławińskiemu, który w czerwcu 1972 roku opisał na łamach Wielkopolskiego Zagłębia ostatnie przed oddaniem obiektu do użytku prace.
Szkło, marmury i parkiety
Dzięki wspomnianej wyżej dziennikarskiej relacji znamy też nazwiska szefów poszczególnych zespołów: brygadą murarzy kierował Alfons Rusin, stolarzy - Franciszek Warzych, malarzy - Jan Górniak, elektryków - Stanisław Sroka, cieśli - Zygmunt Postanowicz, a mistrzem budowy był Wacław Adamczyk, jak napisał autor artykułu – „wysokiej klasy fachowiec, dobry organizator pracy”.
Dziennikarz podkreślał w swoim tekście, że do wykończenia wnętrza przyszłego górniczego domu kultury użyto dużych ilości drewna, ozdobne szkło, marmury, wysokiej klasy tynki wewnętrzne i dobrej jakości parkiety. Bardzo oryginalnie zapowiadała się sala widowiskowa na pół tysiąca miejsc z lożami, co było absolutną nowością w Koninie. Zapowiadała się nie tylko na najładniejszą scenę w Koninie, ale wręcz „chlubę górników w skali kraju”.
Ogród na skarpie
Wracając do zdjęć, pierwsze z nich (fot. 1) Gabriel Czechorowski zrobił w październiku 1965 roku, tuż po wygrodzeniu terenu budowy drewnianym płotem. Między dwoma budynkami z pierwszego planu – blokiem przy placu Górnika 2 i Domem Młodego Górnika (dzisiaj to siedziba Starostwa Powiatowego) – widać ogród, który wtedy jeszcze znajdował się za domem inż. Władysława Piestrzyńskiego, a nad nim blok przy Sybiraków 2, jeszcze niezasłonięty przez wieżowiec. Drugie (fot. 2) pokazuje tyły kopalnianego biurowca i fragment Domu Młodego Górnika.
Komentarze nie na temat są usuwane.