W Polaneksie nie mogli otwierać okien z powodu pyłu z brykietowni
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Na początku następnego roku w konińskim Polaneksie pracowało już 1100 osób, a we wrześniu miało się jeszcze zgłosić do pracy 150 absolwentek szkoły przyzakładowej. Tymczasem górującą nad Niesłuszem masywną halą zaczęły się interesować komisje z Warszawy, które rozważały, czy ta inwestycja aby na pewno jest teraz potrzebna i czy nie lepiej przekazać pieniądze i materiały budowlane na pilniejsze cele. Wreszcie w lutym 1980 roku zapadła decyzja o wstrzymaniu budowy, co sankcjonowało tylko stan faktyczny, bowiem wykonawca od dwóch miesięcy nie otrzymał nawet złotówki na kontynuowanie inwestycji.
Na szczęście w kwietniu się z tego wycofano, co wydawało się racjonalne, bo trzy czwarte prac zostało już wykonane. Przeprowadzka zaczęła się latem roku następnego, choć prace budowlane wciąż trwały. Wszystko odbywało się bez przerywania produkcji, bo z zamówień trzeba się było wywiązać. - Same szafki pracowników woziliśmy z tydzień samochodem – wspomina Henryk Kamiński.
10 tys. dolarów dla szpitala
Rok później zakończono główne roboty, choć prace trwały aż do 1988 roku, w tym dość poważne poprawki. Wszystko to nie umniejszało zadowolenia pracowników z nowego, przestronnego miejsca pracy: - To był piękny, ładny zakład. Jak żeśmy tam weszli, to płakaliśmy z radości – wspominała Marianna Kaszuba. Panie były zachwycone stołówką, gdzie można było zjeść śniadanie i obiad, a także przychodnią, w której na nie czekał nie tylko lekarz ogólny i pielęgniarka, ale i stomatolog oraz ginekolog.
Z pierwotnych planów nie zrealizowano między innymi budowy dwóch bloków mieszkalnych, które miały stanąć tuż przy bramie wjazdowej z ulicy Okólnej. Dziesięciolecie konińskiego Polaneksu świętowano już w nowym gmachu na rogu Przemysłowej i Okólnej. Z tej okazji rada pracownicza ZPO Polanex przekazała konińskiemu szpitalowi 10 tys. dolarów na zakup sprzętu medycznego. To świadczyło nie tylko o postawie załogi i dyrekcji ale i wysokim statusie firmy, bo zachodnią walutą dysponowały tylko te przedsiębiorstwa, które produkowały na eksport.
O przekształceniu konińskiego Polaneksu w Konwart i upadku przedsiębiorstwa napiszę w kolejnym tekście z cyklu Konińskie Wspomnienia.
Robert Olejnik
Ten materiał nie powstałby bez pomocy Oskara Radke, współautora wspomnianego wyżej filmu o Polaneksie, który dostarczył mi zdjęcia oraz wiele informacji, do których samemu trudno by mi było dotrzeć. O tym jak wszedł w posiadanie olbrzymiego zbioru fotografii, dokumentujących historię Konwartu, napiszę w drugiej części tego tekstu. Tymczasem składam mu tą drogą serdeczne podziękowania.
Fot. 1-2: Andrzej Moś
Fot. 3-5: Jan Mróz
Fot. 6-19: Zdzisław Stoltman
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.