Wtorkowy pożar biomasy to podpalenie? Straż wszczęła postępowanie

88 strażaków przez prawie dziewiętnaście godzin gasiło we wtorek kolejny już pożar składowiska biomasy w Sławoszewku (gm. Kleczew). W przeciwieństwie do poprzednich pożarów, tym razem strażacy nie wykluczają podpalenia.
Wtorek w tym tygodniu był już kolejnym dniem, w którym strażacy z całego regionu musieli walczyć z ogniem na składowisku biomasy w Sławoszewku (gm. Kleczew). Pożarów w tym miejscu w tym roku było już, jak podają druhowie z OSP Kleczew, osiem. Większość z nich wymagająca, płonące sterty zrębek drewna i trocin gasi się bowiem bardzo trudno. Nawet po opanowaniu ognia strażaków czekają jeszcze kolejne godziny pracy polegające na rozgarnianiu, dogaszaniu i polewaniu wodą biomasy.
„Te pożary to kpina!”
To ogromne koszty zarówno dla państwowych, jak i ochotniczych jednostek. Ale także uciążliwość dla mieszkańców. Ostatni pożar miał miejsce w środku nocy, jadące na sygnałach pojazdy budzą mieszkających w pobliżu, a dym przeszkadza w funkcjonowaniu. W marcu z użytkowania na pewien czas wyłączona została nawet droga między Kleczewem a Sławoszewkiem, strażacy musieli bowiem zbudować magistralę od zbiornika, by mieć bufor wodny do gaszenia ognia.
– Te pożary to kpina! – komentuje na FB burmistrz Kleczewa Mariusz Musiałowski. Już wcześniej wystosował pisma do służb oraz właściciela terenu, jakim jest kopalnia i zapowiada kolejne. Jak jednak przyznaje: – Jako gmina nie mamy narzędzi, aby jakiekolwiek sankcje nakładać.
Tym razem podpalenie?
Sytuacji w Sławoszewku uważnie przygląda się Państwowa Straż Pożarna. Jak informuje st. kpt. Sebastian Andrzejewski z KM PSP w Koninie, już po poprzednich pożarach przeprowadzono czynności kontrolno-rozpoznawcze i wszczęto postępowanie administracyjne. – Chcemy dążyć do tego, by te pryzmy były maksymalnie do tysiąca metrów kwadratowych, kubatury do pięciu tysięcy metrów sześciennych i 30 metrów odległości między nimi. Tak mówi przepis o składowaniu produktów roślinnych. Tak, że nawet gdyby doszło do jakiegoś ewentualnego pożaru, to sobie szybko z tym poradzimy.
Jak mówi, właściciel składowiska współpracuje ze strażakami. – On się też dziwi, bo ma kilka takich składowisk w Polsce, miał kilka pożarów, ale nie takich dużych. Dla niego to też są bardzo duże straty.
St. kpt. Sebastian Andrzejewski podkreśla ponadto, że o ile wcześniejsze pożary kierujący działaniami kwalifikowali jako samozapalenia, o tyle wtorkowy pożar mógł być spowodowany podpaleniem. – Gdy przyjechały pierwsze zastępy ten pożar był już rozwinięty, płomienie były na wysokości kilku metrów. Podczas wcześniejszych pożarów to się tylko tliło, dymiło – wyjaśnia. Ostateczną odpowiedź o przyczynę powstania ognia da jednak policyjne śledztwo.
fot. KM PSP w Koninie
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.
Komentarze nie na temat są usuwane.