Samorządy chcą wziąć na siebie projekt zalewania odkrywek. „Czasu już nie ma”
Wody Polskie nie będą realizować tego projektu, więc sami chcą go wziąć na siebie. Samorządowcy ze Stowarzyszenia Powidzkiego Parku Krajobrazowego nie zamierzają znów czekać na innych, szykują się do realizowania projektu przerzutu wód z Warty do pokopalnianych wyrobisk.
- Wody Polskie nie będą ubiegać się o dofinansowanie do realizacji projektu hydrologicznego. Zdaniem instytucji nie ma możliwości dotrzymania unijnych terminów.
- Realizacji części projektu, przerzutu wód z Warty do pokopalnianych wyrobisk, chce podjąć się Stowarzyszenie Powidzkiego Parku Krajobrazowego. Koszt projektu to 40 mln zł. SPPK chce podpisać nowy list intencyjny w tej sprawie.
- Zdaniem samorządowców są w stanie szybciej, niż Wody Polskie, przejść ścieżkę administracyjną pozyskania dotacji na ten cel z Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji.
- Ich zdaniem w obawach ekologów wybrzmiewa głównie troska o Wartę, a nie jeziora na terenie ich samorządów.
O problemie z projektem zalewania pokopalnianych wyrobisk pisaliśmy we wtorek. Wody Polskie w komunikacie z końca października poinformowały, że projekt hydrologiczny, który miał być realizowany we wschodniej Wielkopolsce, zostaje podzielony na zadania o różnym priorytecie i najprawdopodobniej nie będzie finansowany z Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji. A największe zadanie ze 120-milionowego projektu, przerzut wód z Warty do wyrobisk po odkrywkach Kazimierz Północ i Jóźwin IIB koło Kleczewa, powinien zrealizować ZE PAK.
„Czasu już nie ma”
Na ten komunikat zareagowali samorządowcy ze Stowarzyszenia Powidzkiego Parku Krajobrazowego. W środę zwołali konferencję prasową. – Takie stanowisko [Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu – przyp. red.] spowodowało nasze duże obawy, że ten projekt nie będzie realizowany i stracimy kolejne lata, a nasze jeziora będą ginąć w oczach – powiedział prezes stowarzyszenia i wójt gminy Powidz Jakub Gwit.
– Czasu już nie ma, woda ucieka w oczach – stwierdził Jakub Gwit. Jak wyliczał, w Jeziorze Wilczyńskim w ostatnich latach lustro wody opadło o sześć metrów, w Ostrowskim o 4,6 m, w Powidzkim o 1 m, a Budzisławskim o 4 m. – Wydajemy miliony środków publicznych, żeby ludzie do nas przyjeżdżali, ale jeśli nie będzie u nas wody to pomosty na suchym lądzie na pewno nie są atrakcją. Co najwyżej za kilkaset lat mogą być ciekawostką archeologiczną, dlaczego na suchym lądzie taki pomost się znalazł.
Pozostali wójtowie wskazywali, że wysychające jeziora to problem ekologiczny i gospodarczy, większość tych samorządów swoją działalność opiera na turystyce. Ale również problem z bezpieczeństwem. W grząskich brzegach przy wysychających jeziorach giną zwierzęta, a służby kilkukrotnie już musiały z nich wyciągać również ludzi.
Chcą wziąć sprawy w swoje ręce
Samorządowcy nie zamierzają dłużej czekać, bo kolejnymi programami, które są ogłaszane, a następnie nie są realizowane, karmieni są od lat. Dlatego teraz sami chcą zrealizować zaplanowane wcześniej przez RZGW w Poznaniu zadanie. Chodzi o wspomniany już przerzut wód z Warty do pokopalnianych wyrobisk. Ich zdaniem (wspierali się również wykonanymi wcześniej na potrzeby projektu ekspertyzami naukowymi) pomoże to okolicznym jeziorom.
– Wzrost wody w zbiornikach pokopalnianych powodowałby podciśnienie, które automatycznie zatrzymywałoby wodę w naszych jeziorach – stwierdził wójt gminy Wilczyn Grzegorz Skowroński.
Koszt projektu oszacowano na 40 mln zł. Samorządowcy chcą przejąć nie tylko realizację zadania, ale również dofinansowanie na nie. W Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji zabezpieczone jest 120 mln zł na projekt hydrologiczny. RZGW w Poznaniu ocenił jednak, że z powodu braków w dokumentacjach i opóźnieniach w procedurach administracyjnych nie zdąży z realizacją całego projektu tak, by go w terminach (czyli do 2029 r.) rozliczyć. Więc o dofinansowanie ubiegać się ostatecznie nie będzie.
Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!