Pół wieku II Liceum: Jak koledzy dwójkami się wymieniali
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
„Klasa chodzi po klasie i nie zwraca uwagi na moje uwagi”. To legendarny wpis do dziennika, którego miał dokonać prof. Jan Suseł z II Liceum w Koninie. A właściwie wielu dzienników, bo przypisuje je sobie przynajmniej kilka różnych klas.
Ale nie raz przy okazji jakiegoś ciężkiego odpytywania albo klasówki bywało nerwowo. Wtedy klasa stosowała swój patent na prof. Mijalską. - Pani profesor miała słabość do Niemena. Mówiliśmy więc, że dzisiaj jest jakaś rocznica związana z Niemenem i włączaliśmy płytę. A przypomnę, że wtedy to były płyty winylowe, do których odtwarzania trzeba było przynieść gramofon i głośniki. Wszystko to musieliśmy zawczasu przygotować. Pani profesor siadała i po trzech minutach już jej nie było. Potem padało pytanie: „i co ja mam z wami zrobić” i już było wiadomo, że nam się upiekło.
Fizyki uczyła w tej klasie Jadwiga Korzec. – Dobra nauczycielka, ale totalnie zakręcona – uśmiecha się Jacek Wiśniewski. - Byłem ambitny, więc jeśli mi coś nie wychodziło, potrafiłem siedzieć nad zadaniem długo w nocy. Rano przychodziłem niewyspany do szkoły, szedłem do niej i mówię: „tego się nie da rozwiązać”. Rozpisała mi rozwiązanie, patrzę a tam jakiś nieznany wzór. „Co to jest?” pytam, „pierwszy raz coś takiego widzę”? A ona: „to jeszcze tego nie mieliście?”.
Dwójka dla kolegi
Z Janem Susłem, który uczył biologii, klasa IVa Jacka Wiśniewskiego miała tylko higienę. Ale o wpisie: „Klasa chodzi po klasie i nie zwraca uwagi na moje uwagi” słyszeli. - On był człowiekiem totalnie zakręconym, żyjącym w swoim świecie i znanym z tego, że nikogo nie pamiętał, a uczniowie wchodzili mu na głowę. Toteż całkowicie wiarygodnie brzmi historia, opowiedziana przez moją żonę, która chodziła dwa lata niżej. Otóż jeden z kolegów z jej klasy przyszedł na lekcję biologii nieprzygotowany i kiedy prof. Suseł odczytał jego nazwisko podczas sprawdzania obecności, powiedział, że jest nieobecny. Traf chciał, że pan profesor wziął go jednak do odpowiedzi, podczas której niewiedza ucznia została obnażona w całej okazałości.
Najgorsze przyszło jednak dopiero, kiedy nauczyciel chciał mu wpisać ocenę niedostateczną do dziennika. Kiedy zapytał go o nazwisko, chłopak przytomnie podał nazwisko kolegi nieobecnego tego dnia w szkole. Tenże o całym wydarzeniu dowiedział się dopiero następnego dnia. Przyjął to spokojnie, ale w dniu kiedy autora jego dwójki z biologii nie było w szkole, zgłosił się na ochotnika do odpowiedzi. Podczas odpytywania zachował się w taki sposób, że prof. Suseł mógł mu postawić tylko ocenę niedostateczną. Zapytany o nazwisko, podał nazwisko nieobecnego kolegi, wyrównując w ten sposób z nim rachunki. Prof. Suseł w niczym się nie zorientował.
50 lat minęło
Choć chodził do klasy matematyczno-fizycznej, Jacek Wiśniewski został w końcu humanistą, toteż dobrze zapamiętał również prof. Lidię Went, która uczyła go języka polskiego. – Za ustne odpowiedzi miałem same piątki, ale uważała, że nie umiem pisać, więc nigdy nie dostałem od niej za żadne wypracowanie oceny wyższej od czwórki, nawet na maturze.
Drugą część wspomnień o II Liceum opublikujemy za półtora tygodnia, 11 października. Dwa dni wcześniej, w piątek w szkole przy ul. 11 Listopada 7a odbędą się jubileuszowe uroczystości z okazji 50-lecia szkoły, które zakończy bal absolwentów.
Robert Olejnik
Zdjęcia:
1. Tak szkoła w Morzysławiu wyglądała w połowie lat pięćdziesiątych, kiedy w jej gmachu funkcjonowało jeszcze Liceum Pedagogiczne. Na zdjęciu uczniowie LP formują bieżnię szkolnego boiska.
2-3: Grono pedagogiczne II LO w 1972 r.
4. Pracownia geograficzna w 1972 r.
5. Pracownia fizyczna w 1972 r.
6. Studniówka w 1972 r.
7. Nadanie II Liceum imienia Karola Świerczewskiego, którego popiersie stanęło przed budynkiem szkolnym. 11 października 1973 r.
8. Studniówka w 1974 r.
9. Klasa Jacka Wiśniewskiego
Zdjęcia 1-8 pochodzą ze zbiorów prywatnych Zdzisława Maciejewskiego. Ostatnią fotografię udostępnił Jacek Wiśniewski. Obu panom bardzo dziękuję.
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!