Kilkunastu rodzinom zabrano domy, żeby wybudować „Konwart”
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Dla porządku tylko przypomnę, że z tegoż skrzyżowania można było dostać się również do Kurowa, do którego z Pątnowa prowadziła prosta droga (fot. 5). Dzisiaj ostatni jej odcinek kończy się na torach, gdzie przed zbudowaniem ulicy Przemysłowej z wiaduktem funkcjonował przejazd kolejowy. Za kilka miesięcy zostanie znów przedzielona, tym razem dojazdem do nowego wiaduktu.
Przedsiębiorcza prababcia
Wśród kilkunastu rodzin, które mieszkały w miejscu dzisiejszego Konwartu, była i moja. Pradziadkowie Kałużyńscy kupili to gospodarstwo najprawdopodobniej po powrocie (nie wiem kiedy dokładnie) z Rzeszy Niemieckiej. Podobno prowadzili tam restaurację, a mózgiem przedsięwzięcia była prababcia Józefa, która w 1918 roku miała 30 lat.
Pradziadek Stanisław (fot. 6) urodził się w Kramsku w 1879 roku. Nie wiem tego na pewno, bo nie żyje już nikt, kogo mógłbym o to zapytać, ale jest bardzo prawdopodobne, że młodość spędził w Morzysławiu, tam bowiem mieszkała część jego rodzeństwa, a już na pewno jedna z sióstr, która po zamążpójściu zmieniła nazwisko na Biegasiewicz.
Nie wiem, ile jest prawdy w opowieści o własnej restauracji w Niemczech. O jej wiarygodności świadczy pośrednio fakt, że prababcia ściągnęła do Niemiec swoją siostrę (obie urodziły się w Niesłuszu, a ich panieńskie nazwisko brzmiało Krzyżaniak) z synem Józefem. To sprawiło, że moja babcia, która urodziła się w Niemczech w 1915 roku, wychowywała się ze starszym kuzynem i bardzo byli ze sobą zżyci (na fot. 7 moi pradziadkowie z małą babcią Anią i Józiem Pałaszem). A wszystko to opowiedziała mi jego córka Hanna Klechniowska.
Na wsi w Niesłuszu
Nigdy nie poznałem pradziadków Kałużyńskich. Stanisław zmarł w maju 1945 roku, kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych na naszych terenach, a prababcia na początku 1955 roku, a więc na sześć lat przed moim przyjściem na świat. Mimo to w ich domu bywałem, bo wciąż mieszkał tam młodszy brat babci Ani – również Stanisław - z rodziną. Ponieważ urodził się, kiedy moja babcia miała już szesnaście lat (i w tym wieku wyszła za mąż za mojego dziadka Adama Olejnika), jego córki – Basia i Dorota - są moim rówieśniczkami. Z racji tak wielkiej różnicy wieku, do mojego ojca – który formalnie był ich kuzynem – zwracały się, mówiąc: „wujku”.
Dziadkowie Olejnikowie mieszkali przy ulicy Okólnej, zaraz za przejazdem kolejowym. Ich dom od Kałużyńskich dzieliło nieco ponad sześćset metrów (dzisiaj mogę to zmierzyć na mapach google), ale dla mnie – około dziewięcioletniego brzdąca – ta droga wydawała się niebotycznie daleka. Wtedy, około 1970 roku, Niesłusz był prawdziwą wsią, dopiero co włączoną do Konina, czego jedynym widocznym znakiem było nadanie wiejskim drogom i drożynom nazw i zmiana numeracji domów. Kałużyńscy na przykład, których posesja przed 1967 rokiem oznaczona była tabliczką z numerem 112, od tej pory mieszkali już przy ulicy Przemysłowej 68.
Zdjęcie z pogrzebu
Kiedy podrosłem, już tam nie bywałem, więc z tych wypraw sprzed lat pamiętam niewiele: dom, który znajdował się na lewo od furtki, prowadzącej na podwórko, i ceglane zabudowania gospodarcze obok. Można je zobaczyć na zdjęciu z pogrzebu prababci Józefy z 1955 r. (fot. 8). Wtedy ludzie robili sobie zdjęcia rzadko, przede wszystkim przy okazji tak przełomowych wydarzeń jak narodziny, wesele czy śmierć.
Sprzedaj swój rower po sezonie i zyskaj dodatkowe miejsce, a przy okazji gotówkę na nowe hobby!