Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJak została administratorką cmentarza? Konin ma swoją Violette

Jak została administratorką cmentarza? Konin ma swoją Violette

Dodano:
Jak została administratorką cmentarza? Konin ma swoją Violette
Konin

Kiedy przypadkowe zlecenie poszukiwania rodzinnego grobu zaprowadziło Aleksandrę Polewską-Wianecką na cmentarz przy ul. Kolskiej w Koninie, nie spodziewała się, że odkryje tam skarbiec lokalnych historii i tajemnic. Dziś jako "konińska Violetta" ożywia przeszłość tego miejsca, snując opowieści o dawnych mieszkańcach i odkrywając na nowo fascynujące losy miasta.

Aleksandra Polewska-Wianecka, autorka książek o tematyce biblijnej, zdradza tym razem, jak zainteresowała się cmentarzem przy ul. Kolskiej w Koninie. Ciekawostki o nekropolii można śledzić na facebookowej stronie, która nosi nazwę: Administracja cmentarza Parafii Św. Bartłomieja w Koninie. Na łamach LM.pl pojawiła się także jako autorka scenariusza do filmu fabularnego "Opiekun". A jak została konińską Violette?

- Jesienią 2018 roku zostałam, zupełnie przypadkowo, poproszona o pomoc w znalezieniu grobu pradziadka pewnego amerykańskiego pilota. Prócz nazwiska pochowanego w Koninie przy Kolskiej mężczyzny, dostałam jako wskazówkę ksero zdjęcia wykonanego na jego pogrzebie w styczniu 1940 roku – mówi Aleksandra Polewska-Wianecka. - Mój tata pracował wtedy jako administrator tego cmentarza, więc zaczęliśmy szukać razem. Sprawa wydawała się beznadziejna bo długo nie mogliśmy wpaść na żaden trop, aż rozszyfrowałam napis na wstędze wieńca pogrzebowego z fotografii. Którą wcześniej mocno powiększyłam. Okazało się, że przodek pilota był Niemcem mieszkającym w Koninie.

To odkrycie zawiodło „poszukiwaczy” na ewangelicką część cmentarza i choć grób ze zdjęcia został zlikwidowany, udało się odnaleźć miejsce w którym istniał. Amerykanin przyleciał do Konina i opowiedział, że jego niemieccy przodkowie mieszkali w Koninie 140 lat temu. Wyjechali do USA tuż przed wybuchem wojny. Pradziadek pilota był kantorem w tutejszym kościele ewangelickim.

- Cała ta historia była sama w sobie świetną przygodą, ale dodatkowo przy jej okazji odkryłam dla siebie cmentarz przy Kolskiej. Najpierw zachwycił mnie ewangelicki ze starymi nagrobkami zatopionymi w rosnącej swobodnie zieleni. Odnalazłam tam grób Stefanii Esse, grobowiec Reymondów i pomyślałam, że to przecież kawał historii Konina, która idzie w zapomnienie – opowiada Aleksandra Polewska-Wianecka.

Uznała, że brakuje informacji o "cmentarnych" historiach skierowanych do szerokiego kręgu odbiorców, zwłaszcza młodych i opowieści pisanych „lekkim” językiem, nawet z nutką sensacji, bogato i ciekawie ilustrowanych.

- Potem sprawy potoczyły się same. Najpierw wpadła mi w ręce wspaniała powieść Valerie Perrin „Życie Violette”, której główna bohaterka jest zarządczynią cmentarza w burgundzkim miasteczku. Po jej lekturze doszłam do wniosku, że taka praca może być bardzo ciekawa, a potem, zupełnie nieoczekiwanie, dowiedziałam się, że w administracji cmentarza na Kolskiej szykuje się wakat. I tak zostałam administratorką i mogłam swój pomysł popularyzacji historii konińskiej nekropolii wprowadzić w życie.

Zaczęło się od strony na facebooku. Jak dociera do ciekawych historii? - Pierwsza przyszła do mnie sama. W biurze pojawiła się wnuczka Aleksandra Kurowskiego, który razem z Mordechajem Słodkim został rozstrzelany pod domem Zemełki przez Niemców we wrześniu 1939 roku. Zdjęcia z publicznej egzekucji obu mężczyzn trafiły do podręczników historii. Wcześniej nie wiedziałam, że pan Kurowski pochowany jest na tutejszym cmentarzu. Mnóstwo ciekawych informacji podsuwa mi pan Józef Michalak, legendarny już za życia pracownik cmentarza. Na początku zabrał mnie na spacer po cmentarzu i zaczął o nim opowiadać. Słuchałam jak zaczarowana! I słucham do dziś.

Nie dało się też przeoczyć nagrobków odrestaurowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Konina. Do tego doszła wiedza o grobach zasłużonych koninian od państwa Gruszczyńskich, którzy od lat interesują się dziejami miasta.

- Zainteresował mnie grób Waleriana Gorochowa, Rosjanina, będącego na początku XX wieku naczelnikiem poczty. Pan Józef opowiedział mi, że Gorochow był bardzo życzliwy dla Polaków, miał dyliżans i podwoził nim do ślubu miejscowe pary młode. Tuż obok grobu Waleriana znajduje się grób jego żony. Jak głosi legenda, Walerian zdradził ją, a ona, jakby w odwecie nie pozwoliła pochować się z nim w jednej mogile. Bardzo zainteresował mnie grób Teodora Bacciarelli. Początkowo myślałam, że to zbieg nazwisk, jednak szybko okazało się, że Teodor był wnukiem Marcella Baciarelli, nadwornego malarza króla Poniatowskiego. Obok jest też grób Bolesława Bacciarelli, który ożenił się z koninianką i miał z nią dzieci. Zatem dał początek konińskiej linii Bacciarellich. Nie wiem jeszcze jak to się stało, że Teodor i Bolesław trafili do Konina, ale jak tylko to ustalę napiszę o tym na facebook’u.

Aleksandra Polewska wspomina, jak latem pomagała pracownikom poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) w odnalezieniu grobów trzech młodziutkich żołnierzy niezłomnych, którzy zostali zamordowani przez UB w 1947 roku.

- Dowiedzieliśmy się, że zostali rozstrzelani w środku nocy, zimą. Przywieziono ich na cmentarz w tajemnicy i po prostu zakopano. Kiedy rankiem na cmentarzu pojawił się grabarz zobaczył ślady krwi na śniegu, poszedł ich tropem i odkrył świeżą mogiłę. Krótko później, również w tajemnicy, mogiłę tę rozkopali koninianie, zidentyfikowali zwłoki i przekazali rodzinom. Żołnierze zostali pochowani w grobach na których nie podano prawdziwej daty ich śmierci. Ich rodziny jeszcze dziś bardzo niechętnie opowiadają o tych zdarzeniach. Od pana Józefa usłyszałam też ciekawe historie o Polakach rozstrzeliwanych na cmentarzu w czasie II wojny światowej przez Niemców. Kilka tygodni temu pomagałam młodym Brazylijczykom poszukiwać grobu polskiego prapradziadka, który choć pochodził z Kowalewka, ożenił się z dużo starszą od siebie koninianką i został pochowany na Kolskiej. Ponieważ zmarł w XIX wieku, znaleźliśmy tylko groby jego dwudziestowiecznych krewnych.

O filmowcu Witoldzie Kuznowiczu opowiedział Aleksandrze Polewskiej tata, który poznał go osobiście. Pan Kuznowicz większość życia spędził w Łodzi, tam też skończył studia w słynnej filmówce. Był specjalistą od oświetlenia, pracował m.in. przy realizacji kultowego filmu „Do widzenia, do jutra” Janusza Morgensterna. - W sieci znalazłam jego zdjęcia z planu, na których widać go w towarzystwie Zbigniewa Cybulskiego czy młodego Romana Polańskiego. Sam zresztą wygląda na nich jak bohater tamtych filmów.

O wielu ciekawych osobach pochowanych przy Kolskiej, administratorka dowiaduje się od osób, które przychodzą do biura w sprawie opłat czy pogrzebów. Potem szuka dalszych informacji. Zna ten sposób pracy bo jest już autorką książek o tematyce biblijnej, komiksów, a nawet scenariusza do filmu. - Po prostu, jest impuls, informacja, a potem kwerenda. Długo i dużo mogłabym opowiadać. I będę opowiadać. Na fanpage'u cmentarza – obiecuje Aleksandra Polewska-Wianecka.

 

Jak została administratorką cmentarza? Konin ma swoją Violette
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole