Miasto zagroziło pozwami, ale wojewoda unieważnił zarządzenie
KONIN JEST NASZ
Okazuje się, że władza nie tylko psuje ludzi ją sprawujących, jak twierdził lord Action, ale również odbiera im zdolność trzeźwej oceny sytuacji. Co można było ostatnio zaobserwować w Koninie.
W listopadzie miasto ruszyło z kampanią marketingową, pokazując na billboardach i plakatach nowe logo „Konin. Tu płynie energia” i szereg promujących je haseł (pisałem o tym w tekście „Tu ludzie chodzą na dwóch nogach i żalą się na drogie ogrzewanie”). Ponieważ część z zamieszczonych na billboardach sloganów wydała się mieszkańcom – wyrażając się delikatnie – nieco nietrafiona, ktoś wymyślił generator haseł, co zaowocowało wysypem parodiujących je sentencji, a „tu pta nocą jeż” należy do najłagodniejszych.
Kpiny z promocyjnych wysiłków magistratu okazały się być na tyle celne i bolesne, że w grudniu prezydent wydał zarządzenie, w którym wprost zakazał wykorzystywania znaku graficznego miasta i zagroził figlarzom konsekwencjami prawnymi.
To z kolei zirytowało Krzysztofa Pietruszewskiego, prowadzącego stronę „Konin. Mam prawo wiedzieć”, który postanowił sprawdzić, jakie prezydent ma podstawy, żeby komukolwiek grozić sądem.
- Najpierw sprawdziłem prawa autorskie, a następnie procedury wprowadzania logo i dość szybko się okazało, że te ostatnie złamano, a prawa autorskie nie zostały odpowiednio zabezpieczone – tłumaczy. – Mieszkańcy za to logo zapłacili, więc straszenie ich pozwami jest wybitnie nie na miejscu. Szczególnie, gdy się nie ma do tego podstaw prawnych.
Sprawa została zgłoszona do wojewody wielkopolskiego, który zarządzenie prezydenta uchylił, zgadzając się z argumentami koninianina. Logo, a więc – jak wskazuje zapis stosownej ustawy – symbole „jednostki samorządu terytorialnego mogą ustanawiać w drodze uchwały”. Mało tego, taki symbol musi zaopiniować właściwe ministerstwo, w tym wypadku spraw wewnętrznych i administracji.
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.