Firma składująca odpady przy ul. Marantowskiej zarejestrowana jest… w mieszkaniu

Milionowe obroty, brak strony internetowej i możliwości kontaktu oraz siedziba mieszcząca się… w mieszkaniu w bloku. Tak wygląda firma, która odpowiada za odpady składowane przy ul. Marantowskiej.

W drugiej połowie kwietnia wybuchł ogromny pożar na składowisku odpadów przy ul. Marantowskiej w Koninie. Przez kilkanaście godzin strażacy z całego regionu gasili ogień, który objął głównie zgromadzone na tym terenie zużyte opony. Odpadów przy ul. Marantowskiej jest jednak na tyle dużo, że nawet tak ogromny pożar nie był w stanie strawić nawet ich części. Ogromne pryzmy piętrzą się na wysokość czubków drzew, a swąd spalenizny czuć było na ul. Marantowskiej jeszcze wiele dni od ugaszenia pożaru.

Jak to się stało, że odpady w ogóle się tam znalazły?

Spod Ciechocinka do Konina

12 września 2016 r. zarejestrowana została spółka T. Sp. z o.o. Jej współwłaścicielami zostali Mariusz P. i Krzysztof K., a prezesem – Iwona P., żona Mariusza P. Kapitał zakładowy wyniósł zaledwie pięć tysięcy złotych – to minimalna wymagana prawem kwota. Mimo tego po zaledwie trzech latach obroty firmy sięgnęły ponad czterech milionów złotych.

Firma zarejestrowana została w Nieszawie. To niewielka miejscowość w województwie kujawsko-pomorskim, położona niedaleko Ciechocinka. Jako siedzibę przedsiębiorstwa wskazano… mieszkanie w jednym z tamtejszych bloków. Firma nie ma żadnej strony internetowej, a jedyny podany publicznie kontakt, adres mailowy, nie działa.

Pierwsze sprawozdania złożone zostały z końcem 2017 roku. Już wtedy obroty firmy sięgnęły prawie 400 tys. zł. Spółka nie zatrudniała wtedy jeszcze żadnych pracowników, ale w leasing wzięte zostały dwa auta – fordy focusy. Kulminacyjnym momentem jej działalności był rok 2018. To wtedy przedsiębiorstwo uzyskało zgodę dla swojej działalności w Koninie. Na wydzierżawionej przy ul. Marantowskiej działce firma chciała uruchomić punkt złomu oraz innych odpadów. Obroty spółki w tym roku gwałtownie wzrosły. Przychody sięgnęły 4,4 mln zł, a zysk – 484 tys. zł. W sprawozdaniu przedsiębiorstwo wykazało zatrudnienie trzech pracowników.

Nowa prezes kilkanaście dni przed pożarem

Eldorado nie trwało długo. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęły się kontrole Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Urzędnicy stwierdzili, że składowane odpady były niezgodne z uzyskanym zezwoleniem. – Dokładne ilości oraz pochodzenie zgromadzonych odpadów nie były możliwe do ustalenia z uwagi na nierzetelnie prowadzoną ewidencję odpadów – czytamy w informacji WIOŚ. Nieoficjalnie wiadomo, że śmieci pochodziły z zagranicy – na niektórych etykietach wciąż widać marki produktów niedostępnych w Polsce. WIOŚ wyliczał, że wśród odpadów stwierdzono m.in. zmieszane odpady komunalne, opakowania po produktach spożywczych, tekstylia, folie, tworzywa sztuczne, materace, rozdrobnione elementy sprzętu elektronicznego, a także opony – zalegające tuż przy ogrodzeniu od strony ul. Marantowskiej.

Na firmę T. nałożono kary, ale okazały się, jak stwierdziła podczas programu Nasze Sprawy kierowniczka Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Koninie Anna Kaszkowiak-Sypniewska, „nieściągalne”. W październiku 2018 r. zezwolenie na zbieranie odpadów zostało firmie cofnięte.

W 2019 r. firma wykazała jeszcze przychody na poziomie 467 tys. zł i stratę w wysokości 127 tys. zł. Od 2020 r. jej działalność w praktyce ustała – nie notowała żadnych przychodów i nie zatrudniała pracowników. – W wyniku przeprowadzonych oględzin nie stwierdzono dowożenia kolejnych partii odpadów ani śladów palenia się zgromadzonych na terenie odpadów – informował w maju 2022 r. WIOŚ. Mimo tego zwiezione wcześniej śmieci cały czas na terenie zalegały.

Do listopada 2022 r. prezesem pozostawała Iwona P. Zmieniło się to w kwietniu 2023 r. Zaledwie kilkanaście dni przed feralnym pożarem prezesem spółki została Sandra A.

Trzy osoby na ławie oskarżonych

– Jest to jedna z najbardziej zyskownych działalności przestępczych – mówił o biznesie śmieciowym mec. Roman Wróbel, gość programu Nasze Sprawy.