Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościZwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku

Zwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Zwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku

Podobny patent wojewoda zaproponował w Kole:

– Ciekawa sprawa była z budową obwodnicy Koła – wspominał. – Podczas powodzi w 1982 r. sypaliśmy wały wokół miasta po linii obecnego przebiegu tej drogi i później pokazaliśmy to szefowi Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z sugestią, że szkoda byłoby to zmarnować. Powiedział, że to zaledwie dziesięć procent całości kosztów i on nie ma kompetencji, żeby samodzielnie podjąć decyzję o takiej inwestycji. Zaproponowałem znów, żeby podzielić inwestycję na trzy: doprowadzenie drogi do rzeki, most i zejście z mostu. Nie chcę sobie uzurpować wszystkich zasług w tej kwestii, ale na pewno tak to się wtedy zaczęło.

Podchody z SB

Edward Brzęczek nie był łatwym partnerem dla władz partyjnych, bo – jak mi mówił – nie pozwalał na uszczuplenie prerogatyw wojewody, wynikających z ustaw. Kością niezgody była polityka kadrowa. Nie licząc drobniejszych batalii o zwolnienie lub zatrudnienie tego czy owego pracownika, najbardziej wymownym ich przykładem jest sprawa zatrudnienia Mariusza Wiatrowskiego.

- W listopadzie 1985 roku otrzymałem pismo z Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, żebym nie przyjmował tego znanego konińskiego opozycjonisty do pracy. A ponieważ on był u mnie kilka dni wcześniej i zgodziłem się go zatrudnić, poleciłem, żeby szybko sporządzić umowę o pracę z wcześniejszą datą.

Do SB napisałem odpowiedź, że wysłali mi to pismo już po zawarciu umowy o pracę i „w tej sytuacji, zgodnie z ustawą o pracownikach administracji państwowej oraz kodeksem pracy, aktualnie nie mogę zmienić swojego stanowiska”. Zapewniłem też, że przeprowadziłem z Mariuszem Wiatrowskim rozmowę ostrzegawczą. Jak się później dowiedziałem, dwa miesiące wcześniej Służba Bezpieczeństwa uniemożliwiła mu podjęcie pracy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.

Drażliwą sprawą w relacjach z komitetem partii były również pozwolenia na budowę kościołów, których wojewoda Brzęczek wydał w sumie jedenaście, w tym pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Koninie.

- Był wielki protest działaczy partyjnych z Turku, którzy mówili, że przez pięćdziesiąt lat udało im się uchronić miasto przed budową kościoła, a wojewoda pozwolił na budowę aż dwóch – wspominał.

Naciski w sprawie pogrzebu

Późnym wieczorem 3 stycznia 1986 roku Edward Brzęczek dostał wiadomość, która odmieniła całe jego życie. Kiedy poinformowano go, że jego córka miała wypadek, wsiadł w samochód i udał się do szpitala w Brodnicy, gdzie dziewiętnastolatka została zawieziona. Dopiero na miejscu dowiedział się, że Joanna nie żyje. Początkowo na podstawie oświadczenia właściciela pojazdu zakładano, ze to ona siedziała za kierownicą, ale dwie niezależne ekspertyzy wykazały, a późniejszy proces sądowy potwierdził, że kierowcą był kolega dziewczyny.

- Dla mnie było oczywiste, że pogrzeb będzie miał charakter kościelny – z dużym trudem udało mi się namówić Edwarda Brzęczka na rozmowę o śmierci jego córki. - Było sporo telefonów z Komitetu Wojewódzkiego PZPR i nie tylko. Do dzisiaj uważam, że dobrze zrobiłem, opierając się naciskom. Później zarzucono mi, że urządziłem demonstrację polityczną, bo w pogrzebie brało udział kilku księży. Ale tak się złożyło, że dwaj z nich to byli nasi krewni – wuj żony i mój kuzyn. Był też proboszcz naszej parafii, ksiądz, który zajmował się młodzieżą... Kiedy wróciłem do pracy po kilku dniach wolnego, miałem bardzo nieprzyjemną rozmowę z pierwszym sekretarzem - że tak nie może być, że powinienem złożyć rezygnację. Jeszcze bardziej nieprzyjemnie, wręcz po chamsku zachował się wobec mnie ówczesny zastępca szefa Urzędu Rady Ministrów. Zupełnie inny był szef URM generał Janiszewski, który powiedział: „gdyby nie ten koniński beton, to nie byłoby potrzeby odejścia”. Rezygnację napisałem w gabinecie ówczesnego marszałka Sejmu Romana Malinowskiego, który mi powiedział: „jak nie zrezygnujesz, to cię zgnoją”. Miałem dosyć!

Wilczy bilet z Konina

Przez rok Edward Brzęczek nie mógł dostać pracy i do końca życia uważał, że był to efekt nacisków działaczy partyjnych z Konina. Pomógł mu dopiero generał Michał Janiszewski, wspomniany wyżej szef URM, dzięki któremu dostał pracę w RWPG, ówczesnej instytucji współpracy gospodarczej krajów bloku socjalistycznego.

– W Koninie nikt mnie wtedy nie chciał zatrudnić i musiałem za pracą jechać aż do Moskwy. Dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych dostałem pracę w Konimpeksie, potem w Energobloku, a parę lat temu wójt Ryszard Nawrocki zaproponował mi stanowisko swojego zastępcy w Starym Mieście.

Edward Brzęczek zmarł 30 stycznia 2018 roku w wieku 78 lat.

Robert Olejnik

strona 3 z 3
Zwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole