Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościZwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku

Zwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Zwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku

Mieszkańcy Konina zapamiętali go jako wojewodę, którego pozbawiono stanowiska za wyprawienie kościelnego pogrzebu zmarłej tragicznie córce. Ale jest wiele innych powodów, dla których warto wspomnieć zmarłego przed dwoma tygodniami Edwarda Brzęczka.

Urodził się w 1939 r. w Belgii, dokąd jedenaście lat wcześniej wyemigrował jego ojciec. Wrócił do Polski w 1948 r. i zamieszkał z rodzicami w Woli Łaszczowej, skąd pochodziła Helena Wiśniewska, matka przyszłego wojewody. I choć siedmioklasową szkołę podstawową w Gosławicach skończył o rok wcześniej niż rówieśnicy, to piątą klasę musiał... powtarzać.

Ojciec go nie rozumiał

A tak mi o tym opowiadał, kiedy ponad pięć lat temu rozmawialiśmy po raz pierwszy:

- Miałem w klasie francuskiego kolegę Josephe Martine, któremu ojciec obiecał, że jak mnie wyprzedzi w nauce, to dostanie rower. A wtedy rower to było coś, więc Josephe bardzo się starał i w ciągu trzech następnych lat raz udało mu się zdobyć świadectwo lepsze od mojego. Ubocznym skutkiem naszej rywalizacji było zrobienie w ciągu jednego roku szkolnego dwóch klas. A ponieważ w Belgii chodziło się do szkoły od szóstego roku życia, przyjechałem do Polski ze świadectwem czwartej klasy.

Miałem wtedy dopiero dziewięć lat, a w 1948 roku wiele polskich dzieci wciąż nadrabiało wojenne zaległości i w mojej klasie byli również uczniowie dużo ode mnie starsi, więc początkowo nie chciano mnie puścić do piątej klasy. Zgodzili się wreszcie, ale chyba z nadzieją, że sobie nie poradzę, bo rok później już promocji nie dostałem. I do dziś mam świadectwo z piątej klasy z piątkami od góry do dołu i dwiema jedynie czwórkami, z adnotacją: „niepromowany z powodu przyspieszonego wieku”. Czwórki miałem ze śpiewu, bo nie znałem zbyt dobrze polskich pieśni, i z języka polskiego, bo – jak powiedziała moja nauczycielka – zbyt szybko mówiłem. A w domu rodzice bardzo pilnowali mówienia po polsku. Jeśli w Belgii zdarzyło mi się po powrocie ze szkoły powiedzieć z rozpędu coś po francusku, ojciec ucinał krótko: ja nic nie rozumiem!

Zmywak nie dla dyplomaty

Skutek zatrzymania chłopaka na drugi rok w tej samej klasie był taki, że urażony w swojej dumie Edward nie poszedł we wrześniu do szkoły i dopiero przed Bożym Narodzeniem udało się namówić dziesięciolatka, żeby jednak podjął naukę.

– Skoro mam takie dobre świadectwo, to dlaczego mam powtarzać? – Tłumaczył swój upór.

Po skończeniu podstawówki, a potem konińskiego liceum, Edward Brzęczek podjął studia na Politechnice Poznańskiej, choć marzyła mu się Szkoła Główna Służby Zagranicznej. Ojciec mu jednak odradził, przypominając los carskich dyplomatów, których widywał przed wojną w Belgii:

- Nie chcieli ich wziąć nawet na zmywak do restauracji, bo nic nie umieli. To nie jest zawód!

W FUGO żyje się dobrze i długo

Po ukończeniu Wydziału Budowy Maszyn Edward Brzęczek w styczniu 1962 r. poszedł do pracy w Głównych Warsztatach Naprawczych Kopalni Węgla Brunatnego „Konin”.

- Kiedy przyszedłem, w hali stała już obrabiarka kół zębatych stożkowych Gleasona, której nikt nie umiał uruchomić – wspominał po latach.

strona 1 z 3
strona 1/3
Zwolniony za pogrzeb córki. Wspomnienie o Edwardzie Brzęczku
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole