Zamiast dworca kolejowego wybudowano nowy przystanek Konin Zachód
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
„po 1985 r. pozostaje nam do zrealizowania około 800 mieszkań na osiedlu Zatorze (budownictwo wysokie) i w latach 1986-87 winniśmy wejść z realizacją na Osiedle Konin-Południe. W przeciwnym razie może powstać tzw. luka w spółdzielczym budownictwie mieszkaniowym - brak terenów (...)”. A autorka artykułu na ten temat w Wielkopolskim Zagłębiu dodała, że „wejście z budownictwem w 1987 r. na osiedle Konin Południe, to tylko pobożne życzenia. Być może, że zrealizuje się je po roku 1990”.
Interweniował Albin Siwak
Sprawę związkowej spółdzielni mieszkaniowej udało się popchnąć do przodu dopiero po interwencji u członka Biura Politycznego KC PZPR Albina Siwaka. W rezultacie w lutym 1984 roku odbyła się specjalna narada, podczas której ustalono, że uzbrojenie terenu będzie kosztowało 300 mln. zł, więc na pokrycie jego kosztów tworzące spółdzielnię zakłady pracy będą musiały wyłożyć po 200 tys. zł. na każde z półtora tysiąca mieszkań, jakie planowano wybudować. Postanowiono też o wygospodarowaniu trzystu działek pod budownictwo jednorodzinne.
Miesiąc później dokonano podziału mieszkań i działek między poszczególne zakłady pracy. Najwięcej, bo aż 410 mieszkań i 80 działek, dostało się kopalni. Niemal po równo miało przypaść pracownikom FUGO (300 mieszkań i 60 działek) i Huty Aluminium (295 mieszkań i 60 działek), znacznie mniej natomiast - 195 mieszkań i 40 działek – zatrudnionym w Zespole Elektrowni PAK. Energoblokowi przyznano 150 mieszkań i 30 działek, Elektrobudowie - 80 mieszkań i 16 działek a Energomontażowi - 70 mieszkań i 14 działek.
Szantaż?
Wszystko to nie zaspokajało potrzeb, bo w samym ZE PAK leżało w tym czasie 650 podań o mieszkania wymagających – jak się wyraził przedstawiciel firmy - pilnego rozpatrzenia. Przypomnę w tym miejscu młodym czytelnikom, że w poprzednim ustroju mało kogo było stać na zakup mieszkania, więc najczęstszą drogą do jego zdobycia było staranie się o przydział ze spółdzielni. O terminie jego otrzymania decydowała długość oczekiwania lub praca (albo dobre układy) w instytucji czy zakładzie pracy, który miał swoją pulę lokali do rozdzielenia między pracowników.
Stąd wzięło się pytanie, jakie firmom reprezentowanym w nowej spółdzielni zadał prezes Wojewódzkiego Związku Spółdzielni Mieszkaniowych: czy „Związkowiec” będzie przyjmował członków ze spółdzielni już istniejących, które lada moment zakończą budowę bloków na Zatorzu, a nowe na Osiedlu Południe zaczną powstawać dopiero po 1990 roku? WZSM był zainteresowany, żeby nowa spółdzielnia zdjęła jak najwięcej pracowników firm założycielskich z list spółdzielni mieszkaniowych, natomiast zakłady pracy chciały pozostawić sobie swobodę w przyznawaniu nowych lokali i nie wiązać sobie rąk zobowiązaniem wobec WZSM. Przedstawiciel tej ostatniej zapowiedział wysyłanie pism do członków spółdzielni, że po 1986 roku nie gwarantuje się im mieszkania, co reprezentanci „Związkowca” odebrali jako szantaż. Sprawy wówczas nie rozstrzygnięto, a nową spółdzielnię powołano do życia dopiero 19 grudnia 1984 r., kiedy odbyło się jej zebranie założycielskie.
Oddział psychiatryczny?
Perspektywa powstania nowego osiedla Konin Południe (nazywanego Pawłówkiem) w 1984 roku wyglądała dość mgliście, za to zdecydowanie konkretniej jawiła się budowa nowego szpitala na tym samym terenie. Choć ograniczała się początkowo do ogrodzenia ogromnego placu, na którym kompleks szpitalny miał powstać.
„Pojawiły się na nim pierwsze budynki zaplecza socjalnego i biurowego budowlanych. Zrobiono drogi dojazdowe, doprowadzono elektryczność. W stanie surowym stoi budynek magazynu” – opisywał w czerwcu w Przeglądzie Konińskim Andrzej Dusza to, co zobaczył zza płotu. Kierownik nie wpuścił go bowiem na teren budowy, gdyż dyrekcja Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego nr 1 w Poznaniu zakazała udzielania dziennikarzom jakichkolwiek informacji.
Co jeszcze ciekawsze, choć przedsiębiorstwo rozpoczęło już roboty przygotowawcze, do chwili ukazania się wspominanej relacji nie podpisało jeszcze żadnej umowy, nie było więc żadnego harmonogramu ani daty ukończenia prac. Jak pisał dziennikarz, w chwili podejmowania w 1981 roku decyzji o budowie nowego szpitala zakładano, że pierwsi pacjenci zostaną przyjęci najdalej dziesięć lat później. W 1984 roku wiadomo już było, że to termin nierealny. W ciągu tych trzech lat zmieniono pierwotne założenia inwestycji, dokładając między innymi dodatkowy blok psychiatryczny na sto łóżek, który ostatecznie nie powstał.
Tych zmian było znacznie więcej, a sama budowa trwała tak długo, że zasługuje na bardziej szczegółową opowieść.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.