Zakochane duchy
HISTORIA KWB KONIN
Pierwszy polski serial telewizyjny „Barbara i Jan” był kręcony między innymi na terenie konińskiej kopalni węgla brunatnego. Choć pół wieku temu wydarzenie miało (i ma nadal) posmak sensacji, mało kto dzisiaj o nim pamięta.
Pierwszy polski serial telewizyjny „Barbara i Jan” był kręcony między innymi na terenie konińskiej kopalni węgla brunatnego. Choć pół wieku temu wydarzenie miało (i ma nadal) posmak sensacji, mało kto dzisiaj o nim pamięta.
Serial składał się z siedmiu odcinków, z których każdy opowiadał inną przygodę tytułowych Barbary i Jana – dziennikarki i fotoreportera warszawskiego dziennika Echo. Lech Pijanowski, który serial wymyślił i był jego głównym scenarzystą, pozostawił imiona aktorów grających główne role - Barbary Traczykówny i Jana Kobuszewskiego - i nieznacznie tylko zmienił ich nazwiska. Aktorce zabrał pierwszą literę, zamieniając ją na Raczykównę, a Janowi Kobuszewskiemu uciął z nazwiska pierwszą sylabę, z czego powstał Buszewski. Wśród trójki scenarzystów serialu znalazł się też Stanisław Bareja, ale scenariusz do „Zakochanych duchów”, w których „wystąpiła” konińska kopalnia, napisał sam Lech Pijanowski, pomysłodawca i główny scenarzysta serialu (pod pseudonimem Janusz Jaxa).
Straszny wiatrak
W piątym odcinku, zatytułowanym „Zakochane duchy", Barbara i Jan jadą do kopalni „Olgierd” (tak nazywany jest w filmie koniński zakład wydobywczy), żeby zapoznać czytelników Echa z nowym dla nich światem brunatnego górnictwa: - Koparki, zwałowarki, zupełnie nowa konkurencja – zachęcał podwładnych do wyjazdu naczelny Gawlikowski (w tej roli Mieczysław Pawlikowski, znany telewidzom przede wszystkim z roli Zagłoby w Panu Wołodyjowskim).
Kiedy Barbara i Jan zbliżają się już do kopalni, drogę przecina im wiatrak, który – jak się później okaże – psuje szyki również pracownikom kopalni, zmuszając do uciążliwych objazdów. Wiatraka nikt się jednak nie waży rozbierać, bo w nim podobno... straszy. Nasi reporterzy zwiedzają kopalnię, ale wszędzie niemal słyszą o wiatraku, co sprawia, że drewniana konstrukcja coraz bardziej ich intryguje.
Kobuszewski w Kolorowej
Kiedy postanowiłem napisać o pracy ekipy filmowej w konińskiej kopalni, niespodziewanie natknąłem się na przeszkodę, której się nie spodziewałem: nie byłem w stanie ustalić, na której odkrywce realizowano film. Początkowo byłem przekonany, że to Gosławice, dopatrując się marantowskiej brykietowni w ujęciu ze zwałowarką. Jednak tak Jerzy Ryguła jak i Mieczysław Przysucha, którym pokazałem „Zakochane duchy", stwierdzili, że jeśli już to raczej będzie to odkrywka Pątnów. - To musi być Pątnów, bo na Gosławicach nie było D-1120 – potwierdził Szczepan Papiera, pokazując koparkę zbierającą nadkład w centrum kadru. – Na Pątnowie na pewno w tym czasie żadnego filmu nie kręcono – zaprzeczył z całą stanowczością Jan Cholewa, który w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych był na Pątnowie kierownikiem robót górniczych. – Jeśli już, to musiały to być Gosławice.
A w grę mogły wchodzić tylko te dwie odkrywki, bo eksploatacja Morzysławia została zakończona jeszcze w latach pięćdziesiątych, a Niesłusza w roku 1961, natomiast w 1964, kiedy kręcono serial Barbara i Jan, odkrywkę Kazimierz jeszcze budowano. W tym momencie zwątpiłem, czy film faktycznie był realizowany w konińskiej kopalni, choć - z drugiej strony - Mieczysław Przysucha przypomniał sobie, że około połowy lat sześćdziesiątych koledzy opowiadali mu, że w Kolorowej, restauracji do której często po pracy zaglądali, spotkali samego Jana Kobuszewskiego. Jego słowa potwierdziła Maria Bobrowska, która była wtedy w Kolorowej kelnerką, ale nie potrafiła wizyty Kobuszewskiego w restauracji precyzyjnie umiejscowić w czasie.
Poszukiwania śladu
Przejrzałem uważnie wszystko, co udało mi się znaleźć na temat serialu Barbara i Jan w Internecie. Najbogatszy w informacje jest serwis FilmPolski.pl (Internetowa Baza Filmu Polskiego tworzona w Bibliotece i Ośrodku Informacji Filmowej PWSFTViT), ale na temat miejsc, gdzie kręcono poszczególne odcinki, nie ma tam ani słowa. Choć uprzedzono mnie, że w Telewizji Polskiej niczego się nie dowiem, zadzwoniłem również i tam, do Ośrodka Dokumentacji i Zbiorów Programowych. Uprzejma pani skierowała mnie do Archiwum, ale tam inna uprzejma pani poza odczytaniem dwuzdaniowego opisu treści serialu, na temat jego produkcji nie potrafiła mi nic powiedzieć.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.