Drewniane dekoracje z recyklingu – pasja, terapia i sposób na nowe życie

Drewniane dekoracje do domu i ogródka, w większości z recyklingu. To nie tylko pasja, ale też terapia. Zbigniew Markiewicz z Posady (gm. Kazimierz Biskupi) odkrył w sobie talent i znalazł sposób na wyjście z uzależnienia.

Pan Zbigniew przyznaje, że jeszcze dwa lata temu potrafił wypić kilkanaście piw dziennie. Kiedy zdecydował się zerwać z alkoholem, musiał czymś zająć głowę. Żona pokazała mu ozdoby ogrodowe w internecie i zachęciła do pracy.

– Wymyśliła robotę, więc tak robię – mówi Zbigniew Markiewicz. – Kiedyś pracowałem w kopalni. Teraz siedzę w domu, zajmuję się wnuczkami i robię ozdoby. Talentu może i trochę miałem, chociaż nie skończyłem żadnej szkoły plastycznej. Już w podstawówce rysowałem zwierzęta czy ludzi, a wszystko wyglądało jak żywe. W wojsku robiłem chusty chłopakom, którzy odchodzili do cywila – dodaje.

W przydomowym warsztacie pierwszy powstał karmnik. Później były metalowe kwiaty, które do ogrodu chciała żona pana Zbyszka. Mieszkaniec Posady, przygotowując swoje prace, daje drugie życie różnym materiałom.

– Z recyklingu wymyśliłem donice z wiaderek po oleju. Większość ozdób robię z palet, ale muszę też niektóre rzeczy dokupić, np. deski, sznur, światełka, farby czy bombki – mówi Zbigniew Markiewicz.

Inspiracji szuka w internecie, ale sam też projektuje. Ozdoby są sezonowe. Latem można u pana Zbyszka kupić m.in. lampiony do ogrodu czy karmniki, przed Wielkanocą – zajączki, a przed świętami Bożego Narodzenia – choinki, stroiki i bałwanki.

– Cieszę się, że ludziom podoba się to, co robię. Kiedyś zrobiłem wózek z brzozy i była tam głowa baranka, zajączka i kurczaka. Pojechałem to sprzedać pod sklep. Jedna pani kupiła i później, jak chodziłem na spacer z psem, to widziałem, że stoi przed domem ta moja praca. To było zadowolenie – podkreśla pan Zbigniew.

Jeśli jeszcze nie macie świątecznych ozdób albo szukacie czegoś oryginalnego na prezent, koniecznie zajrzyjcie na ul. Chełmońskiego w Posadzie.