Wokół nich rosło miasto
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Zimą 1940 r. Piestrzyńscy, jak wiele konińskich rodzin, zostali wysiedleni do Generalnej Guberni. Okupację spędzili we wsi Grobla pod Bochnią, gdzie Zygmunt Piestrzyński pracował jako robotnik leśny. Kiedy wrócili, zastali dom zdemolowany, ale nie przez Niemców, mieszkających tam podczas wojny, tylko żołnierzy radzieckich, którzy dla ogrzania domu palili w piecu... parkietem.
Dokwaterowali im cztery rodziny
Zofia Piestrzyńska miała duże problemy z doprowadzeniem domu do stanu używalności, a wkrótce administracja państwowa dokwaterowała jej do domu lokatorów: na piętrze zamieszkały dwie rodziny, a na parterze dwie kolejne. Lokatorzy zajęli też dawny dom ogrodnika (fot. 2). Właścicielom pozostawiono połowę parteru (tę od strony ogrodu) i kuchnię.
Wdowa po Władysławie Piestrzyńskim zmarła trzy lata po wojnie, dożywszy zaledwie 52 lat. Jej 25-letnia wówczas córka pracowała wtedy w administracji tartaku, przed wojną należącego do Arona Ryczke. 23-letni Zygmunt podjął w 1947 r. studia ekonomiczne na Uniwersytecie Poznańskim. Skończył je w 1952 r., ale pracy nie dostał, więc - jak napisał w życiorysie - był „zmuszony w dalszym ciągu zajmować się miniaturowym gospodarstwem w Koninie”.
Tartak i dom Nowopolskich
Wtedy właśnie otoczenie willi Piestrzyńskich zaczęło gwałtownie się zmieniać. Przez pierwsze ćwierć wieku budynek stał na obrzeżach Czarkowa, podmiejskiej wsi, która wprawdzie też ulegała stopniowej urbanizacji, związanej głównie z budową dworca kolejowego, ale były to zmiany stopniowe a już na pewno nie radykalne.
Po włączeniu Czarkowa do Konina dom Piestrzyńskich zamiast numeru otrzymał adres przy ul. Dworcowej 6. Jedynymi sąsiadami, którzy mieli wspólną z nimi granicę, byli państwo Idzikowscy (wspomniany wcześniej dom za Sądem Okręgowym) - ich posesja znajdowała się na południe od ogrodu Piestrzyńskich. Poza tym po drugiej stronie ulicy Dworcowej widać było dom weterynarza Torzeckiego (willa za Miejską Biblioteką Publiczną), na północ od niego wspomniany tartak, a po drugiej stronie ulicy Polnej (dzisiaj Aleje 1 Maja) dom Nowopolskich. Poza tym na rogu Dworcowej i Kolejowej stała jeszcze kamienica, a przy tej drugiej ulicy - dwie następne, natomiast przy skrzyżowaniu ulic Polnej i Bydgoskiej stała jeszcze jedna kamienica (niedawno wyburzona) i willa.
Baraki budowlańców za płotem
W 1942 r. Niemcy dodali do tej zabudowy siedem domów wielorodzinnych dla kolejarzy, natomiast wieś zaczynała się dopiero w dole ulicy Bydgoskiej i przy skrzyżowaniu Dworcowej z Poznańską. Dla uzupełnienia obrazu dodać trzeba, że ulicy Energetyka wtedy jeszcze nie było, a stan ulicy Polnej doskonale odpowiadał jej nazwie.
Choć pierwszy dom nowego osiedla - dzisiaj Górnicza 1 - powstał w pewnym oddaleniu od willi Piestrzyńskich, to w jej bezpośrednim sąsiedztwie, od strony ulicy Dworcowej, postawiono baraki, z których część służyła budowniczym nowego osiedla za biura, a w większości pomieszczeń ulokowano hotel robotniczy. Ponieważ pracownicy firmy budowlanej stopniowo wyprowadzali się do nowych mieszkań, 1 września 1954 r. w opuszczonych przez nich pomieszczeniach ulokowano nową i pierwszą w tej części miasta Szkołę Podstawową nr 4. W tym samym czasie Anna Piestrzyńska wyszła za mąż, a jej brat wyprowadził się do Warszawy, gdzie podjął pracę. W stolicy wynajmował mieszkanie, ale wciąż wracał do rodzinnego miasta i domu, którym zarządzał wspólnie z siostrą.
Wokół rosło miasto
Tymczasem mieszkańcy willi przy ul. Dworcowej 6 obserwowali rosnące po drugiej stronie ulicy Polnej domy i krzątaninę ich nowych mieszkańców. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych blokowisko znalazło się już w ich bezpośrednim sąsiedztwie. W 1958 r. oddano do użytku blok przy placu Górnika 3 (dzisiaj tuż za Oskardem), a budowlańcy weszli do ogrodu Piestrzyńskich. Gdyby odtworzyć dzisiaj jego wschodnią granicę, przecięłaby niemal idealnie na pół stojące tam dzisiaj budynki (między ulicą Energetyka a starostwem): przy placu Górnika 1 i 1 Maja 11. Pierwszy został oddany do użytku we wrześniu 1959 roku, a drugi siedem miesięcy później. Budowlańcy nie przejmowali się granicami prywatnej własności, demolując ogrodzenie willi, co w maju 1960 r. poirytowany Zygmunt Piestrzyński zarejestrował aparatem fotograficznym (fot. 6)
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.