Kiedy Wisła zalewała Konin, a po topielcu zostały tylko spodnie
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Napierająca na drewniany most potężna kra i wysadzający ją dynamitem pracownicy służby drogowej to było widowisko, jakiego nie oglądano wcześniej w naszym mieście, więc ci mieszkańcy Konina, których domom woda nie zagrażała, tłumnie zgromadzili się nad brzegiem rzeki, by podziwiać walkę z groźnym żywiołem.
Duża ich część tłoczyła się na bulwarze nadwarciańskim, który przed wojną był dużo krótszy od dzisiejszego. Spacerowało się wtedy bowiem jedynie na liczącym raptem sto metrów odcinku nabrzeża od mostu do ulicy Wodnej.
Wisła połączyła się z Wartą!
Opisując przed dwoma tygodniami przebieg powodzi z 1924 roku („Podczas powodzi Konin wyglądał jak ogromne bezkresne jezioro”), wspomniałem o fali ludzi, która „parła do mostu, łamiąc jak kra, stawiane im przeszkody z policji i wojska. Mówiono głośno, radzono, doradzano, pouczano, wskazywano i krytykowano wszystko i wszystkich a gwar ludzi mieszał się z szumem i rykiem spienionej i najeżonej krami rzeki”. Zachowaniu owego tłumu anonimowy autor Głosu Konińskiego poświęcił osobno artykuł, gdyż spory i dyskusje widzów wydały mu się na tyle niezwykłe, że uznał je za godne uwiecznienia na łamach periodyku.
Okazuje się bowiem, że w ogólnym rozgorączkowaniu wśród obserwatorów wydarzenia tak niezwykłego, że nikt z ówczesnych mieszkańców miasta takiego za swojego życia nie pamiętał, ktoś rzucił podejrzenie, że to „Wisła przerwała brzegi i połączyła się z Wartą, pod Warszawą przedarła się i pędzi na Konin!.” Chwilę później spiętrzona kra lodowa zerwała drewniany most na Warcie, co owe podejrzenie niejako potwierdziło.
Przenieść Konin bliżej dworca
Następnego dnia, a była to sobota (ale nie wolna, bo wolnych sobót wtedy jeszcze nie znano), na bulwarze znów pojawili się koninianie, żeby obejrzeć zerwany most i podyskutować na temat możliwych dalszych zagrożeń oraz środków zaradczych. „Przedewszystkiem grono znawców udało się do rzeki, aby po kolorze wody poznać, ile wody wiślanej jest w rzece. Niestety, zmącona woda nie miała określonego koloru i trudno było cośkolwiek powiedzieć, było tylko pewne, że już nie ma Warty, a jest Warto-Wisła” - napisał reporter.
Wśród zebranych z miejsca zrodziła się obawa, że skoro Warta połączyła siły z Wisłą, dla Konina nie ma już ratunku, bo poziom wody jak nic podniesie się co najmniej o następne dwa metry. Zaczęto więc rozważać przeniesienie miasta w inne, bardziej bezpieczne miejsce. Ale dokąd?
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.