Wytropił pod Turkiem rysia i wilki
Karol Fornalczyk opowiada o swojej pasji
Dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że w lasach pod Turkiem żyje ryś. Wcześniej udało mu się na tym terenie podczas bezkrwawych łowów trafić na wilki. Turkowianin Karol Fornalczyk od 20 lat obserwuje i fotografuje ptaki i ssaki zamieszkujące Polskę. Jest wielkim miłośnikiem i prawdziwym mistrzem fotografii przyrodniczej. Świadczy o tym wiele zdobytych przez niego nagród i wyróżnień. Jego prace pojawiały się na wystawach w całym kraju. Wielokrotnie były publikowane. Jest także znanym w Turku edukatorem. Co sprawiło, że zajął się niezwykle wymagającą fotografią przyrodniczą? Jak mu się udało namierzyć tak rzadko występującego w Polsce rysia? Odpowiedzi na te i inne pytania poznacie po przeczytaniu wywiadu z fotografem.
Iwona Krzyżak: Mówi się, że zwierzęta są mądrzejsze, bardziej empatyczne od ludzi.
Karol Fornalczyk: Dużo w tym jest prawdy. Wystarczy popatrzeć na małą watahę wilków żyjących już od jakiegoś czasu w lasach w okolicach Turku. Miałem wielkie szczęście je obserwować i uwiecznić na filmie i zdjęciach. Wilczyca była pięć metrów ode mnie. To był prawdziwy dar, prezent od lasu. Niesamowite doznanie. Te piękne zwierzęta dbają o siebie nawzajem, opiekują się sobą, mają ustaloną hierarchię. Gdyby ludzie stosowali w swoim życiu takie zasady, świat byłby piękny. Nasze wilki doczekały się potomstwa. To już duże osobniki.
Zwierzęta te bardzo boją się ludzi, kiedy wyczują obecność człowieka, a mają doskonały węch i słuch, natychmiast uciekają. Strach przed wilkami jest nieuzasadniony. Nie bójmy się wilków i jeśli jakiegoś spotkamy w lesie, potraktujmy to jak wielkie szczęście. Zwłaszcza teraz w zimowej szacie. Są olbrzymie, imponujące.
Co pan sądzi o polowaniach?
Jestem przeciw, nie aprobuje tego. Według mnie o wiele bardziej satysfakcjonujące i kształtujące charakter człowieka są bezkrwawe łowy. Te długie godziny spędzone w lesie, leżąc w błocie, na mokradłach, czy na drzewie w uprzęży alpinistycznej po to, aby zrobić zdjęcie ptaka czy ssaka w jego naturalnym otoczeniu są jak medytacja. Pomagają się zatrzymać, uspokoić umysł, nabrać dystansu do siebie i świata. Człowiek staje się częścią natury, poddaje się jej prawom. Jest niewidzialny. Gdybym zaznaczył swoją obecność i nie wtopił się w otoczenie, nie byłoby zdjęcia.
Czeka się na nie czasem kilkadziesiąt godzin, trzeba się zamaskować i wtopić w otoczenie, atakują kleszcze, komary i meszki. Jednak, kiedy udaje się zrobić zdjęcie rzadkiemu ptakowi, ssakowi albo uchwyci się zwierzęta np. kiedy się beztrosko kąpią w leśnym jeziorku, czy polują, to wszystkie wcześniejsze niedogodności przestają się liczyć, człowiek o nich zapomina.
Ostatnio prawdziwą furorę robi pana film z rysiem w roli głównej, który przechadza się po lesie blisko Turku. Jak pan zlokalizował tego niezwykle rzadkiego jegomościa?
Najpierw zauważyłem tropy, wiedziałem, że się w tej okolicy pojawia, jednak nie miałem pewności czy dłużej u nas pozostanie. To jest bardzo ostrożne zwierzę, dzikie. Pewnie zadziałała intuicja no i sporo szczęścia miałem, że pojawił się przed kamerą i mogłem go nagrać.
Rysie jesienią i zimą żyją samotnie, przemieszczają się po lasach w poszukiwaniu nowych terenów. Wybierają dzikie leśne ostępy, czasami przebywają tam tydzień, dwa, trzy i idą dalej. Kojarzą się w pary dopiero w czasie rozrodu. To rzadkie zwierzę w Polsce. Populacje szacuje się na 200 osobników. Większość z nich można spotkać w Karpatach. To największy drapieżnik z kotowatych żyjących w naszym kraju. To, że udało mi się go uchwycić w lasach pod Turkiem, nagrać film i go pokazać to dla mnie wielka radość.
Poznaje pan i obserwuje zwierzęta od 20 lat. Czy dziś może pan powiedzieć, że zna je dobrze?
Dziko żyjące ptaki i ssaki ciągle mnie zaskakują. Cały czas się ich uczę. To ciągłe niespodzianki, nowe doświadczenia, odkrywane tajemnice.
Poza tym zwierzęta ciągle muszą się dostosowywać do tego, co z ich terytoriami robi człowiek. Ludzie zabierają im przestrzeń, pozbawiają pożywienia, dlatego w miastach mamy plagę lisów, a łosie stały się coraz częstszymi gośćmi na naszych posesjach. To głód i brak przestrzeni zmieniły ich zwyczaje i pozbawiły instynktu, który nakazywał im trzymanie się z dala od człowieka.
Jaka pora roku w lesie jest dla fotografa najciekawsza?
Najbardziej lubię wiosnę, kiedy wszystko budzi się do życia, jednak, aby zrobić ciekawe zdjęcie, każda pora w lesie jest dobra. Wiadomo, że latem i zimą natrafimy podczas bezkrwawych łowów na inne gatunki ptaków i ssaków, jest inne otoczenie, inna aktywność moich modeli. Przed każdą nową porą roku przygotowuje scenariusz. Wyznaczam sobie cele, typuje ptaki i ssaki, które będę chciał fotografować. Oczywiście nigdy nie udaje się zrealizować takiego scenariusza w 100 proc. Zamiast zaplanowanego łosia pojawia się np. ryś czy wilk, ale to tym większa radość i frajda.
Mamy swój kanał nadawczy. Dołącz i bądź na bieżąco!