Wielka woda w Koninie. W 2010 roku nie było tak źle jak sto lat temu
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
O ile sytuacja w Koninie była pod kontrolą, w Kraśnicy (gmina Golina), Ruminie (gmina Stare Miasto) i Sławsku (gmina Rzgów) w ciągu dnia zaczęły przeciekać wały. Do ich umacniania skierowano duże siły policji i straży pożarnej. Starosta koniński wprowadził stan alarmu przeciwpowodziowego na terenie wymienionych wyżej gmin oraz jeszcze dwóch innych: Kramska i Krzymowa. O godzinie 22 stan wody w Warcie wynosił 536 cm. A fala kulminacyjna miała dotrzeć do Konina dopiero w nocy z poniedziałku na wtorek (24-25 maja).
Gapie na wałach
W weekend na wały wylegli mieszkańcy Konina, którzy – nierzadko całymi rodzinami - na własne oczy chcieli zobaczyć i utrwalić na zdjęciach podwyższony poziom wody w rzece. Ulica Urbanowskiej i sąsiednie drogi zastawione były samochodami.
„Ktoś uszkodził worki z piaskiem. Jakieś dzieci zjeżdżały sobie z folii zabezpieczającej wał prawie wprost do wody”. – pisaliśmy w naszym portalu.
W poniedziałek zagrodzono więc wejścia na wał, postawiono tam strażników miejskich i policjantów oraz zamknięto dla ruchu część ulicy Zofii Urbanowskiej. Mieszkańcy najbliższych domów obkładali swoje posesje workami z piaskiem, przerażeni wodą, która przesiąkła między wałem a ulicami Urbanowskiej i Nadrzeczną.
Zrzut bez zmian
Przed zapowiadaną w nocy z poniedziałku na wtorek kulminacją do Konina przyjechało kilkanaście samochodów straży pożarnej, pomagać w walce z powodzią.
- Cały czas utrzymujemy zrzut wody ze zbiornika Jeziorsko do Warty w ilości 360 metrów sześciennych na sekundę i na razie nie planujemy zwiększania tej wielkości - powiedział wtedy Annie Pilarskiej z naszej redakcji Grzegorz Szewczyk, zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu do spraw Zlewni Górnej Warty w Skęczniewie (zbiornik Jeziorsko), dementując plotki o zwiększeniu zrzutu do 400 metrów sześciennych na sekundę. - Mamy jeszcze pół metra zapasu. Jednocześnie zmniejsza się cały czas dopływ wody do zbiornika. Z 480 metrów wczoraj spadł już do 430. Jeśli starczy nam miejsca, nie będziemy już zwiększali zrzutu ponad obecne 360 metrów.
Konin do ewakuacji
Tymczasem ludzie – również na naszych forach dyskusyjnych i pod informacjami o powodzi w portalu LM.pl – wymieniali się najbardziej fantastycznymi wieściami i prognozami, na przykład, że wały przy ulicy Urbanowskiej zostały przerwane i cały stary Konin jest zalewany i właśnie prowadzona jest ewakuacja. Co jakiś czas pojawiały się też pogłoski, że to tu, to tam będzie lub już został wysadzony wał przeciwpowodziowy, żeby ratować przed zalaniem Poznań lub Konin.
- Wały na terenie powiatu konińskiego nigdzie nie przepuszczają wody i nigdzie nie ma niebezpieczeństwa ich przerwania - oświadczyła oficjalnie rzeczniczka konińskiego starostwa Marta Bagrowska. - Całą noc służby gminne, policja i strażacy, tak zawodowi jak i ochotnicy, wzmacniali wały tam, gdzie to było potrzebne.
Pływający dom
W niedzielę zaapelowali o pomoc mieszkańcy domu na Osadzie, który znajduje się między rzeką a wałami. Od piątku pięcioosobowa rodzina zbudowała wokół swojej posesji wał z worków z piaskiem i znaleźli się na wyspie ze wszystkich stron otoczonej wodą. Dostać się do nich można było jedynie na pokładzie... przeciętego na pół tysiąclitrowego pojemnika z plastiku. Rodzinę Bartczaków wspomagali sąsiedzi oraz osoby zaalarmowane przez konińskie media. Dom widziany z mostu na trasie Warszawskiej, wyglądał jakby pływał po rzece.
- Straż chciała nas stąd ewakuować, ale powiedziałem im, że będę walczył do końca. Kupiłem od razu żwir i zaczęliśmy usypywać wał wokół domu, ale po kilku godzinach zaczął przeciekać. Przyjechała rodzina, kilkunastu znajomych i w ciągu jednego dnia miałem dom tak zabezpieczony, że woda ominęła budynek. Moim problemem jest w tej chwili duża pompa, którą muszę kupić, aby pozbywać się wody – tłumaczył dziennikarzom Marek Bartczak.
Alarm dla Poznania
W poniedziałek wodowskaz w Sławsku pokazywał 556 centymetrów wody. Wojewoda ogłosił od godziny 18 alarm przeciwpowodziowy dla Poznania i 30 nadwarciańskich gmin województwa wielkopolskiego. W nocy na rzece woda podniosła się o kolejne 18 cm. Ponieważ zbiornik w Jeziorsku bliski już był przepełnienia, wojewoda Piotr Florek, który we wtorek przed południem przyleciał do Konina helikopterem, podjął decyzję o otwarciu dwóch śluz między Lądem a Zagórowem, przez które woda wydostała się na poldery zalewowe. Dzięki temu jej poziom spadł o dziesięć centymetrów, ale do godziny 16. znów wzrósł do 567 cm - 87 cm ponad stan alarmowy i o siedem centymetrów więcej niż w pamiętnym 1997 roku.
Następnego dnia dopływ wody do zbiornika Jeziorsko zmalał i był o 10 metrów sześciennych na sekundę mniejszy od zrzutu (wciąż 360 metrów sześciennych na sekundę). Wodowskaz na Warcie w Sławsku pokazał tego dnia rano 564 centymetry i taki stan utrzymywał się do godzin popołudniowych, a w następnych dniach systematycznie się obniżał i tydzień później - w środę, 9 czerwca rano - wynosił 491 cm, a więc już tylko jedenaście centymetrów powyżej stanu alarmowego. Tego samego dnia zbiornik retencyjny w Jeziorsku miał wolną jedną czwartą pojemności, co było już wystarczającym zapasem na wypadek kolejnego przybrania wody w Warcie.
Ruszył demontaż
11 czerwca wieczorem poziom wody w Warcie spadł poniżej stanu alarmowego (480 cm), a trzy dni później - ostrzegawczego (450 cm). Życie w Koninie wracało powoli do normy – w niedzielę 13 czerwca po spowodowanej powodzią przerwie na stadionie przy ulicy Podwale odbyła się giełda, a następnego dnia odwołano zakaz wchodzenia na wały przeciwpowodziowe.
Wkrótce też rozpoczął się demontaż starej kładki nad Wartą, który z powodu wysokiego poziomu wody w rzece, został na kilkanaście dni przerwany. Na początku lipca nowa konstrukcja mostu Toruńskiego została osadzona na filarach, a na początku listopada pierwsze samochody przejechały na drugi brzeg Warty.
Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!