Walka z endometriozą. Szansą na normalne życie może być operacja
„Wyobraź sobie, że ktoś Cię bije, kopie, razi prądem, przypala ogniem i próbuje wyrwać nogi jednocześnie” – opisuje endometriozę 30-letnia Dominika. Ratunkiem dla niej może być operacja, ale jej koszt przewyższa możliwości finansowe kobiety. Potrzebne jest wsparcie!
Dominika Kruczkowska pochodzi z Zagórowa w pow. słupeckim i jest absolwentką I Liceum Ogólnokształcącego w Koninie. Na początku kwietnia skończyła 30 lat, a od około 12 lat leczy się na różne schorzenia.
– Mam trzy segregatory badań i nie wiem już u ilu lekarzy byłam, ile razy byłam w szpitalu, ile razy usłyszałam, że jestem bardzo chora i że jestem wyjątkowym przypadkiem. Było tego dużo, a wraz z tym pochłonęło to ogrom pieniędzy – opowiada pani Dominika. - Jestem pod stałą opieką neurologa, lekarza od chorób metabolicznych, ginekologów i endokrynologa - dodaje.
W 2019 roku dowiedziała się o tężyczce, a w 2022 roku o porfirii ostrej i w międzyczasie o endometriozie. Ta ostatnia wyniszcza najbardziej jej organizm i nakręca pozostałe choroby. Poza ciągłym bólem, kobieta miewa ataki drgawek i nie może złapać oddechu.
- Bardzo bolesne miesiączki, biegunki im towarzyszące, mdłości i wymioty, okropny ból barku, który dla lekarzy był nie do pojęcia, a także puchnący brzuch zwany endobelly, ból który towarzyszy mi za każdym razem, kiedy idę do toalety, a to tylko kropla w morzu – informuje pani Dominika. - Choroby odbierają mi nie tylko możliwość cieszenia się życiem, ale normalnego funkcjonowania. Nie jestem zdolna do pracy, a toczący się w moim organizmie przewlekły stan zapalny powoduje nie tylko ból, ale zmęczenie i brak sił. Czasem zrobienie zwykłej kanapki jest nie lada wyczynem - dodaje.
Endometrioza doprowadziła do tego, że 30-latka od listopada ubiegłego roku chodzi o kulach. Boi się, że grozi jej wózek inwalidzki. Chciałaby zostać mamą, ale tutaj też przeszkodą może być choroba. Niedawno kobieta trafiła do lekarzy, którzy zdecydowali o podjęciu się usunięcia rozsianych ognisk endometriozy. Niestety NFZ nie refunduje leczenia tej choroby, a wstępny koszt operacji oszacowano na 37 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze dwa badania rezonansem, po ok. 1,5 tys. zł każdy. Pani Dominika czasu ma niewiele, bo operacja zaplanowana jest na czerwiec.
- Chciałabym zacząć żyć bez bólu, chciałabym jeszcze kiedyś zatańczyć z ukochanym, chciałabym jeszcze być mamą, chciałabym móc normalnie pójść do pracy, spełniać marzenia, chciałabym po prostu być – podkreśla.
Liczy się każda złotówka! Wesprzeć kobietę można poprzez wpłaty na platformie zrzutka.pl (link TUTAJ).
fot. zrzutka.pl
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.