Nowy Konin zaczął się od baraków dla budowlańców na rogu Dworcowej i Polnej
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
21 listopada 1974 roku zaczęto rozbierać baraki postawione ćwierć wieku wcześniej na rogu ulicy Dworcowej i Alei 1 Maja. Ich zniknięcie z tego miejsca można uznać za zakończenie budowy centrum nowego Konina.
Symbolika tego wydarzenia sięga nawet nieco głębiej, bo nowe centrum miasta powstało w tym samym czasie, kiedy świętowano 30-lecie Polski Ludowej. Tymczasem to właśnie postawienie baraków, w których mieściły się biura Poznańskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego nr 2 i mieszkali jego pracownicy (a od 1954 r. Szkoła Podstawowa nr 4 - na fot. 1-3), symbolicznie rozpoczęła epokę budowy nowego Konina, a więc i czas socjalistycznej industrializacji Konina i regionu konińskiego.
Cegłę woziły konie
Uprzedzić muszę, że nie chcę się tutaj zajmować rozważaniami na ile proces ten zawdzięczamy samemu przemysłowi paliwowo-energetycznemu, a na ile socjalistycznemu państwu, które jego rozwój postanowiło wesprzeć, i co by było, gdyby wszystko to odbywało się w warunkach gospodarki rynkowej. Historia potoczyła się tak a nie inaczej, a ja zajmuję się tu jedynie jej opisywaniem.
Na przykład tego, że pierwsze bloki nowego Konina budowano bez pomocy maszyn, choćby tak oczywistych dla młodego pokolenia jak pojazdy mechaniczne. Bo cegły przywoziły na plac budowy nie ciężarówki tylko konne zaprzęgi, a materiał budowalny wędrował do wykopu lub na piętro coraz wyżej rosnącej budowli ręcznie poruszanymi wyciągami. Widać to choćby na zdjęciu Ryszarda Kapuścińskiego z 1959 roku, który uwiecznił budowę bloku przy Placu Górnika 1 (fot. 4).
Omijali Konin
Na szczęście zachowała się również fotografia z czasu, kiedy powstawał pierwszy blok nowego osiedla – przy ulicy Górniczej 1 (fot. 5). Zrobił ją jesienią 1952 roku Zbigniew Winczewski. W kadrze widać jego mamę Danutę Winczewską i młodszego, trzyletniego brata Andrzeja. Siedmioletni fotograf stał za budynkiem kolejowej przychodni lekarskiej, której kierownikiem był Henryk Winczewski, jego ojciec. Przychodnia znajdowała się niedaleko zachodniego narożnika ulic Kolejowej i Energetyka.
Natomiast nie natknąłem się do tej pory na żadne zdjęcia z bardzo ważnej a realizowanej równolegle z budową pierwszego bloku nowego osiedla inwestycji, czyli pierwszej obwodnicy Konina, którą oddano do użytku 22 lipca 1952. Mowa oczywiście o trasie Warszawskiej, dzięki której kierowcy przejeżdżający przez Konin tranzytem nie musieli się już przedzierać przez ciasne uliczki starego Konina: Kolską, 3 Maja i Wojska Polskiego.
Woda w ścianach
Pierwszy blok nowego Konina oddano do użytku na barbórkę 1952 roku. Taki był plan, więc żeby dotrzymać wyznaczonego terminu, budowlańcy murowali, nie zważając na bardzo niskie wtedy temperatury. Rezultat tego był taki, że – jak mi opowiadał zmarły siedem lat temu Mieczysław Przysucha - kiedy razem z żoną wprowadzili się do dwóch pokoi z kuchnią, ze ścian lała się woda. Ulicy Górniczej jeszcze wtedy nie było, więc mieszkali w bloku A przy ulicy... Kolejowej. Mieszkania ogrzewali piecami kaflowymi, bo kotłownia została wybudowana dopiero rok później, razem z blokiem C, czyli dzisiejszą Górniczą 3, gdzie już zamontowano pierwsze kaloryfery.
Wcześniej – bo we wrześniu 1953 roku - zakończono budowę drugiego bloku przy dzisiejszej Górniczej 5. Zamieszkał tam między innymi Stefan Włodarczyk, syn właściciela fabryki maszyn rolniczych w Koninie.
- Pierwsza zima była ciężka – opowiadał mi przed laty - bo do kotłowni podłączyli nas dopiero po kilku miesiącach. Przywiozłem blaszany piecyk od rodziców, tak zwaną kozę, żeby dogrzać mieszkanie, bo wtedy akurat urodziła się moja najstarsza córka. Postawiłem go w przedpokoju, a rurę przeprowadziłem przez łazienkę.
Kozy i dorożka
Wiosną 1954 roku w trzecim z budowanych bloków nowego osiedla, dzisiaj Górnicza 3, zamieszkał Henryk Malin z żoną i dwójką małych dzieci. Oprócz wspomnianych trzech nowych bloków przy ulicy Górniczej, siedmiu domów wielorodzinnych przy ulicy Kolejowej, pobudowanych podczas wojny przez Niemców, stało jeszcze kilka kamienic na rogu Dworcowej i Kolejowej, ale wokół rosło zboże, ciągnęły się sady owocowe, a z obórek i kurników dochodziło pochrząkiwanie i gdakanie żywego dobytku, a między kolejowymi blokami spacerowały kozy. O nowym Koninie nikt wtedy jeszcze nie mówił, a mieszkało się w Czarkowie, czyli na wsi.
Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!