Na zew Partii budowali stadion na Podwalu, żeby zdążyć na 22 lipca
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
W lipcu minie pół wieku od pierwszego zapalenia znicza na koronie stadionu przy Podwalu, czyli uroczystości oddania do użytku najnowocześniejszego wtedy w Koninie obiektu sportowego. Ponieważ był to rok 30-lecia Polski Ludowej, Konin był jednym wielkim placem budowy nie tylko nowych blokowisk, ale i centrów, i pawilonów handlowych oraz coraz szerszych ulic.
Kiedy trzy miesiące temu zapytałem, czy ktoś pamięta datę położenia asfaltu na Alejach 1 Maja, odpowiedzi były rozbieżne. Przeglądając pierwsze roczniki Wielkopolskiego Zagłębia (WZ) natknąłem się na notkę, która pozwala umiejscowić to wydarzenie w pierwszej połowie sierpnia 1973 roku.
Asfalt w Koninie
„Główny deptak prawobrzeżnej części miasta - Aleja 1 Maja wreszcie asfaltowy. Długo czekaliśmy. Tłoku komunikacyjnego to nie rozwiąże, ale będzie przyjemniej jeździć, a przede wszystkim chodzić” - pisał dziennikarz WZ.
Przy okazji autor informacji podzielił się z Czytelnikami pomysłem, który do dzisiaj wywołuje kontrowersje:
„Jeden z konińskich architektów powiedział, że w niedalekiej przyszłości należy zamknąć Aleje i uczynić z nich deptak dla pieszych. Po prostu brak jest ulicy w tej części miasta, która mogłaby spełniać taką właśnie funkcję. Propozycja wydaje się nieco szokująca, ale jest bardzo interesująca. Znowu poddajemy ją pod rozwagę władzom. Modernizacja sieci handlowej plus wyzwolenie tego ciągu spod pędzących samochodów, to by było mile”.
Zamknięcie Alei 1 Maja dla ruchu samochodowego pięćdziesiąt lat temu (artykuł WZ ukazał się na koniec sierpnia 1973 roku) w niczym by jego płynności nie zakłóciło, bo – jak już nie raz wspominałem – samochodów jeździło wtedy po Koninie nieporównanie mniej niż dzisiaj. A poza godzinami szczytu, kiedy autobusy przywoziły ludzi z zakładów pracy i pojawiały się również nieliczne osobówki, ulice pozostawały niemal całkowicie puste.
Dziury na głównym skrzyżowaniu
W następnym roku asfalt położono również na rozbudowanej do dwóch jezdni ulicy Dworcowej, no bo – wiadomo – zbliżało się trzydziestolecie Polski Ludowej. Jak wszystko w socjalistycznej Polsce, również i ta inwestycja rodziła się w bólach:
„Wszyscy na nią czekają z utęsknieniem – pisał dziennikarz. - My mieszkańcy Osiedli tęsknimy trochę za wielkomiejskimi arteriami. Wykonawca zapewnia, że do 1 Maja br. prace zakończy. Mamy co do tego wątpliwości. Chyba, że drogowcy wykorzystają prawdziwe wiosenne dni stycznia, być może lutego, marca...”.
Budowlańcy z Rejonu Eksploatacji Dróg Publicznych z Konina robili co mogli, ale w kolejnym numerze pisma dziennikarz znów ich krytykował:
„Rozumiemy, że przy ulicy Dworcowej buduje się drugą nitkę jezdni. Nie rozumiemy jednak, jak można dopuścić do tego, by na skrzyżowaniu tej ulicy z Aleją 1 Maja w tak lekkomyślny sposób narażać na defekty przejeżdżające przez skrzyżowanie samochody. Dziury i nierówności są tu niesamowite. Niby wkrótce skrzyżowanie zostanie przebudowane, nawierzchnia wyrównana. Czy jednak nie za długo będziemy na to czekać?”.
Kort obok stadionu
O zbyt długim czekaniu pisało się wtedy i mówiło przy okazji wszystkich inwestycji, bo plany gospodarcze układano pod potrzeby a nie możliwości, więc nigdy nie było tak, że na wszystko starczyło pieniędzy. Tak było również ze stadionem im. Złotej Jedenastki Kazimierza Górskiego, któremu w tym roku stuknie równo pół wieku. A że w 1974 roku Polska Ludowa obchodziła swój jubileusz, obiekt nie mógł otrzymać innego imienia jak XXX-lecia PRL.
Powstał w ramach „zagospodarowania Skarpy Nadwarciańskiej w Kanale Ulgi” – jak można przeczytać w ówczesnej prasie. Zanim zapadła decyzja, że będzie nosił wspomniane wyżej imię, pisano o nim jako o Centralnym. Założenia były znacznie ambitniejsze niż to, co ostatecznie udało się zrealizować. Oprócz stadionu z widownią na pięć tysięcy osób (w pierwszym etapie) i boisk treningowych miał jeszcze powstać kompleks kortów z widownią dla sześciuset osób, boiska dla piłki ręcznej i koszykówki oraz motel. Połowę finansowania miał zapewnić Główny Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki, a resztę wykonać w ramach czynu społecznego mieszkańcy Konina.
Skąd wziąć ziemię?
Ten czyn społeczny w znacznym stopniu był fikcją, bo polegał na tym, że poszczególne zakłady pracy kierowały na plac budowy swoich pracowników ze sprzętem, a szkoły uczniów. Co nie przeszkadzało oczywiście, żeby pojawiali się tam również zwykli ludzie, którzy chcieli dołożyć cegiełkę własnego wysiłku do powstawania pięknego obiektu sportowego. Ale oparcie czynu społecznego całkowicie na pospolitym ruszeniu mieszkańców zakładanych efektów na pewno by nie przyniosło.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.