„Kto tu wychodzi na idiotę?” Starosta Turecki kontra miasto.
- Czy to była decyzja polityczna? Bo z pewnością niemerytoryczna. – tak zablokowanie budowy ciepłowni geotermalnej przez starostę Dariusza Kałużnego z PiS komentuje odpowiedzialna za sprawy gospodarcze wiceburmistrz Turku Joanna Misiak - Kędziora.
Starostwo odmówiło wydania pozwolenia na budowę. Tymczasem, aby nie przepadła dotacja w wysokości ponad 28 milionów, bez której Turek nie będzie w stanie udźwignąć tego zadania, ciepłownia musi stanąć w ciągu niespełna 2 lat. PGKiM w Turku, które złożyło do starostwa wniosek o pozwolenie na budowę, zapowiada, że odwoła się od odmownej decyzji do wojewody. Jednak zanim sprawa zostanie rozpatrzona, mogą minąć nawet dwa miesiące. Stawia to tak potrzebną dla Turku inwestycję pod dużym znakiem zapytania.
Starosta Dariusz Kałużny wyjaśnił podczas zwołanej w pilnym trybie konferencji prasowej, że powodem odmowy jest zapis w planie zagospodarowania przestrzennego, który wyklucza budowę na tym terenie urządzeń o mocy wyższej niż 100 kW. Tymczasem ciepłownia geotermalna ma mieć 4,3 MW. Jego zdaniem to radni i burmistrz, uchwalając taki plan, zablokowali budowę, a nie on.
Natomiast wiceburmistrz tłumaczy, że zapis ten odnosi się tylko i wyłącznie do instalacji produkujących prąd, a nie ciepło. Pokazuje równocześnie opinię planisty, która trafiła także do starostwa.
- Ustalenie nie ma zastosowania do ciepłowni, które w istocie nie będą producentem energii elektrycznej ze źródła, jakim jest energia skumulowana w postaci ciepła pod powierzchnią ziemi, tylko ograniczą się do jej pozyskiwania i w formie praktycznie „nieprzetworzonej" udostępniania energii cieplnej użytkownikowi końcowemu lub ewentualnemu pośrednikowi. Zatem w wypadku zakładów ciepłowniczych powyższe ustalenie nie ma zastosowana
– czytamy w dokumencie.
Plik z dokumentami dostępny TUTAJ.
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!