Koniński policjant skazany. Finał głośnej sprawy śmierci Adama Cz.
Artur Czerniejewski, ojciec Adama Cz. zapytany przez sąd, czy chciałby coś dodać odpowiedział jedynie:
- Adam był moim dzieckiem. Starałem się go wychować na wspaniałego człowieka i taki był. Te oskarżenia, które słyszę to wszystko kłamstwa. Mam dosyć, muszę wyjść – powiedział drżącym głosem i wyszedł z sali rozpraw.
Wrócił po kilku minutach, w trakcie mów końcowych byli obrońcy Sławomira L.
- Analiza zebranego materiału i zestawienie z przepisami prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia ze zbiegiem dwóch okoliczności: obrony koniecznej i pozakodeksowego działania zastosowania broni palnej przez funkcjonariusza. W sprawie występuje kontrowersja wynikająca z wniosków biegłych sądowych. Jest sprawą rzadko spotykaną, aby kwestia kierunku rany wlotowej i wylotowej była tak znacząca. A to ma moim zdaniem kluczowe znaczenie w odtworzeniu przebiegu zdarzeń z 14 listopada – mówił mecenas Michał Wójcik. - Nie da się doszukać u oskarżonego przekroczenia uprawnień i kompetencji służbowych. Miał on do czynienia z osobą, która nie podporządkowała się do polecenia porzucenia niebezpiecznego przedmiotu (nożyczek – od red.), wobec której ruszył w pościg. Oskarżony odstąpił od oddania strzału ostrzegawczego i jest to przedmiotem analizy. Przepisy, które obowiązywały i obowiązują nadal dały podstawy do tego, aby oskarżony mógł się bronią posłużyć w taki, a nie inny sposób. Nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej osoby, która realizuje swoje obowiązki służbowe. Oskarżony działał w warunkach kontratypu, obrony koniecznej, odparcia zamachu zdrowia i życia – dodał.
W podobnym tonie wypowiedział się drugi obrońca Sławomira L. Mecenas Leszek Cieślak podniósł, że w tej sprawie należy rozdzielić emocje od rzeczywistej wiedzy. Próbował również przekonać sąd, że policjant musiał w krótkim czasie podjąć trudną decyzję dotyczącą użycia broni, a zdarzenie do jakiego doszło jest „wstrząsem dla jego psychiki” i „obarcza go do końca życia”. Obaj obrońcy wnieśli o uniewinnienie Sławomira L. od zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci i nadużycia władzy. Oskarżony zapytany przez sąd o swoje stanowisko powiedział jedynie „nie mam nic do dodania”.
Po niespełna godzinnej przerwie, sąd ogłosił wyrok. Sławomir L. został skazany na 3 lata pozbawienia wolności, zakaz wykonywania zawodu policjanta przez 6 lat i 50 tys. zł zadośćuczynienia dla ojca Adama Cz.
– Sąd uznał, że zachowanie opisane w akcie oskarżenie stanowiło umyślne przekroczenie uprawnień. Mamy do czynienia z sytuacją, która doprowadziła do naciśnięcia języka spustowego i strzału, a finalnie do śmierci pokrzywdzonego. Oskarżony podjął czynności w ramach obowiązków służbowych, ale wyciągnięcie i użycie broni leżało w sprzeczności do przepisów związanych z sytuacjami, w jakich funkcjonariusz może użyć broni palnej. Stan faktyczny nie pozwala przyjąć, że Adam Cz. wykonał jakiekolwiek czynności, które usprawiedliwiałoby zachowanie policjanta. Sąd nie zgadza się z tym co podniósł prokurator, że do strzału doszło wskutek nieszczęśliwego wypadku. Broni użył jako funkcjonariusz publiczny, w sposób nieprawidłowy. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby schował broń do kabury – uzasadniała wyrok sędzia Katarzyna Maciaszek. - Sąd wziął pod uwagę fakt, że oskarżony wyraził żal i nie był karany, ale doprowadził do tragicznego w skutkach finału, do śmierci 21-letniego Adama Cz. Jego zachowanie podważyło zaufanie obywateli do policji. Sąd uznał, że dalsze zajmowanie przez niego stanowiska może stanowić niebezpieczeństwo. Pościg za nastolatkiem nie był sytuacją nadzwyczajną. Wymagała opanowania, procedur ćwiczonych w ramach szkolenia policyjnego i umiejętności. Mając na uwadze to, że śmierć pokrzywdzonego doprowadziła do niewątpliwej krzywdy po stronie ojca stąd sąd zasądził nawiązkę w kwocie 50 tys. zł – dodała.
Wyrok jest nieprawomocny. Zarówno obrońcy Sławomira L., jak i oskarżyciel posiłkowy i prokurator nie wykluczają złożenia apelacji.
Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!