Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

PILNE

Zbiórki w regionie konińskim. Sprawdź, jak możesz pomóc i gdzie przekazać dary

LM.plSportMateusz Kałecki: „Zróbmy galę boksu w hali Rondo. To będzie petarda!”

Mateusz Kałecki: „Zróbmy galę boksu w hali Rondo. To będzie petarda!”

Dodano:
Mateusz Kałecki: „Zróbmy galę boksu w hali Rondo. To będzie petarda!”
Wywiad

Mateusz Kałecki, wychowanek Zagłębia Konin, w weekend stoczył swoją piątą walkę na zawodowym ringu. Podczas Białystok Chorten Boxing Show VIII większościową decyzją sędziów wygrał z Łukaszem Szczepaniakiem. O wygranej, planach na przyszłość i... miłości bokser opowiada w rozmowie z naszym dziennikarzem.

Dariusz Walory, portal LM.pl: Z kim mierzyłeś się podczas sobotniej gali?

Mateusz Kałecki, Zagłębie Konin: Walczyłem z przedstawicielem gospodarzy, Łukaszem Szczepaniakiem, który jeszcze nie przegrał. Pierwsza runda była dla rywala, pozostałe dla mnie. Byłem dobrze przygotowany, przez dwa miesiące trenowałem w moim klubie, Zagłębiu Konin. Pomagali mi także Hubert Szkalski (motoryka) i Tomkiem Wojciechowskim. Tomkowi jestem bardzo wdzięczny za to, że w narożniku zastąpił moich szkoleniowców pod ich nieobecność. Razem wykonaliśmy świetną pracę i razem tę walkę wygraliśmy.

Na jakim poziomie twoim zdaniem był Łukasz Szczepaniak?

To medalista Mistrzostw Polski Młodzików i Kadetów, wygrał też Mistrzostwa Śląska i inne młodzieżowe turnieje krajowe i zagraniczne. Jako amator stoczył 85 walk, z których wygrał 65. Jako zawodowiec walczył raz i wygrał na punkty.

Jaka była atmosfera podczas gali? Była transmitowana przez telewizję, dużo ludzi, do tego spora grupa twoich kibiców.

Jestem mega wdzięczny moim fanom, bo choć walczyłem ponad 400 kilometrów od Konina, to byli najliczniejszą grupą w hali. Są zawsze, nie ważne gdzie walczę. To bardzo pomaga. Moi kibice zrobili konkretny show, aż komentatorzy Polsatu Sport byli w szoku, że tak mnie wspierali.

Jak długo trwały przygotowania?

Osiem tygodni. Ale wcześniej byłem już w rytmie. Trenowałem dwa, trzy razy dziennie. Byłem świetnie przygotowany kondycyjnie, to moja mocna strona. W przeciwieństwie do poprzednich walk nie doskwierały mi żadne większe kontuzje. To też zasługa mojej fizjoterapeutki. Zdarzało mi się walczyć np. ze złamanym nosem. Bardzo ważne jest, by na ring wyjść świeżym i tak było teraz.

Porozmawiajmy chwilę o sztabie trenerskim. Kto się w nim znalazł?

Do narożnika wyszedł ze mną promotor Patryk Hermann i Tomek Wojciechowski, o którym wspomniałem na początku. Początkowo miał być na trybunach, a na około godzinę przed walką dowiedziałem się, że będzie w moim narożniku.

W poniedziałek wieczorem na treningu Zagłębia Konin razem z Danutą Lewandowską czekało was miłe powitanie. Radość była podwójna. Po pierwsze twoja wygrana, po drugie brązowy medal Danusi podczas Młodzieżowych Mistrzostw Polski U23.

Danusia to prywatnie moja dziewczyna i bardzo ją pozdrawiam! Tak się fajnie złożyło, że w ostatnim czasie razem osiągamy sukcesy dla Zagłębia Konin. To jej kolejny sukces. Dwa lata temu debiutując w MME zdobyła złoto. Teraz w starszym roczniku ma brąz. Powinno być złoto, ale boks to chyba jeden z najbardziej oszukanych sportów. Doświadczyłem tego na własnej skórze i w boksie amatorskim i zawodowym. Danuta powinna wrócić ze złotem, taka jest prawda. W weekend zdeklasowała swoją rywalkę. Mimo to brązowy medal to także wielki sukces i wszystko, co najlepsze jeszcze przed nią.

Teraz zasłużony odpoczynek. A co potem?

Nie jestem typem zawodnika, który robi sobie dłuższe przerwy. Wczoraj wróciłem do lekkich treningów, a od następnego tygodnia ruszam z przygotowaniami do kolejnej walki. Jeszcze nie ma konkretnego terminu, ale na pewno w tym roku wrócę na ring. Chcę, żeby to była walka w Koninie lub bliskich okolicach, aby kibice mogli mnie dopingować. Skoro jeżdżą za mną wiele kilometrów, to dobrze by było, gdyby otrzymali taką możliwość u siebie. Gala w hali Rondo to byłaby petarda i wówczas ta hala eksploduje.

 

Teraz czas na kilka zdań od Tomasza Wojciechowskiego, trenera trenera personalnego Mateusza Kałeckiego.

Jak dobierasz treningi pod takiego zawodnika jak Mateusz?

Wyjaśnię może moją rolę w sztabie. Mateusz przede wszystkim pracuje z trenerami Zagłębia Konin, motoryką zajmuje się Hubert Szkalski, w czym pomagam też i ja. Dodatkowo moją rolą jest wsparcie mentalne, odpowiadam za jego tarczę i sparingi. Plus był taki, jak wspomniał wcześniej Mati o tym, że mam być w jego narożniku to byłem dość spokojny. Wiedziałem jakie są jego mocne i słabe strony. Obejrzałem wcześniejsze walki rywala i to na pewno pomogło. Mati kocha się bić, kocha wojnę. Czasami trzeba go troszeczkę w tym uspokoić. Jeżeli chodzi o dobór treningów to kwestia indywidualna. Mateusza trzeba stopować. Mówisz mu, że starczy, że więcej nie znaczy lepiej a i tak czasami jest problem (śmiech)

Dużą rolę odgrywa tu więc także psychologia.

Zdecydowanie. Tym bardziej przed walką, gdy pojawia się duży stres i można o wszystkim zapomnieć. Po pierwszej przegranej rundzie odpowiednio zmotywowałem Mateusza i dwóch kolejnych byłem już spokojny. Przed ostatnią dla pewności otrzymał jeszcze solidną mowę motywacyjną, żeby konkretnie zaznaczył, kto jest lepszy. Pamiętajmy, że Łukasz Szczepaniak walczył u siebie, co zawsze ma wpływ na przebieg pojedynku.

Całości rozmowy będzie można również wysłuchać w podcaście Z ligowych aren, który w LM.pl zostanie wyemitowany jutro.

Mateusz Kałecki: „Zróbmy galę boksu w hali Rondo. To będzie petarda!”
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole