Wierny przyjaciel i prawdziwy mistrz zen, czyli o wyjątkowym Tomku słów kilka

Wierny, oddany i prawy – to epitafium umieszczone na grobie żołnierza albo opis jednego z najwspanialszych schroniskowych psich istot. Dzisiaj przedstawię Wam Tomka – psa wyjątkowego, bo choć w jego wyglądzie nie ma nic przyciągającego uwagę, o tyle jego zachowanie budzi podziw.
Tomek to chodzący mistrz zen. Nawet kiedy na spacerze truchta od krzaka do krzaka w swój zabawny, charakterystyczny sposób, wewnątrz jest damasceńską stalą, litą skałą odporną na wichry losu. Nie ma co ukrywać – Tomek jest bardziej zrównoważony emocjonalnie niż ja, choć nie wiem czy to akurat dobra skala porównawcza, bo w tym wypadku poprzeczka całuje ziemię jak mężczyzna po jeździe autem z kobietą.
Ta imponująca zdolność czucia się dobrze samemu ze sobą, której pozazdrościć może niejeden człowiek sprawia, że Tomek wchodzi, a wręcz wjeżdża na złotym rydwanie do nielicznego panteonu wyjątkowych psich osobowości.
Poza tym, że chłopak na co dzień bywa zreinkarnowaną postacią Gandhiego, w wolnych chwilach, kiedy przebywa z człowiekiem, daje się poznać od strony najlepszego kumpla. Takiego, który wydostanie Cię z najgorszych tarapatów, ale i postawi do pionu, kiedy zajdzie taka potrzeba. Takiego, który zabierze Ci telefon, kiedy będziesz chciał po pijanemu napisać do swojej byłej. Solidny i niezawodny przyjaciel na lata, który wierzy w komunikację z człowiekiem, bo wie, że dobra nić porozumienia przynosi poczucie bezpieczeństwa, spokoju i radości.
Widać to po tym, jak Tomek mi zaufał. Jak kontroluje się na spacerze, odwracając się raz po raz w moim kierunku. Zwykle wtedy wołam go lub on sam przybiega do mnie. Chwila na czułości i całus w nos pielęgnujący nasz „team spirit”, i znów hajda w drogę ku chwale wonnych (a jakże!) burzanów.
Tomek to młody pies. Jego bieluteńkie zęby świecą jaśniej niż moja przyszłość. Liczy sobie zaledwie 2 lata, co tym bardziej uwypukla fakt jego mądrości i życiowego ogarnięcia. Chłopak kastrację ma już za sobą, więc nie będzie urządzał ubogiej wersji „Randki w ciemno” bez Tomasza Kammela połączonej z podwójnym Ironmanem przez okoliczne wioski.
Warto dodać, że poza komitywą z ludźmi nasz bohater równie dobrze odnajdzie się w towarzystwie psich pobratymców. Wielkościowo jest idealny: może absztyfikanta córki nie powali na ziemię, ale zawsze emeryturę babki ze stołu ściągnie. Smukłej budowy pies sięgający do kolana.
W skrócie, Tomek przynosi: radość, spokój i możliwość miłego spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Nie przynosi: pecha, złych ocen ze szkoły ani wstydu rodzinie. Wręcz przeciwnie – będzie jej jasnym punktem podnoszącym średnią IQ domowników. Z nim w ekipie na pewno będzie raźniej, życie nabierze barw, a kromeczka masełkiem do dołu przestanie upadać (bo Tomek zdąży przechwycić ją w locie). Przyznajcie, że kilka kłaczków na kanapie to niewygórowana cena za możliwość opiekowania się tak fantastycznym zwierzęciem. I na szczęście wiem jak je znaleźć! Wystarczy przyjechać do schroniska w Koninie przy ul. Gajowej 7A. Tomek czeka na odrobinę normalności w zwariowanym świecie.
-----------
Czytelnikom zainteresowanym takim sposobem narracji polecam autorską stronę Bezdomny Doggo (zarówno na Facebooku jak i na Instagramie). Jest to bezczelnie subiektywny przegląd najwspanialszych psich osobowości z konińskiego schroniska. Zbiór własnych obserwacji, wrażeń i impresji okraszony zabawnymi filmami oraz rewelacyjnymi zdjęciami Radosława Bąka (Dream Dog – fotografia psów). A na portalu LM.pl spotkamy się w kolejną sobotę.
Komentarze nie na temat są usuwane.