Wiceprezydent z rodziną na rowerach. Pojechali dla chorej Zoe


fot. archiwum prywatne
Przejechali 250 km rowerami ze Świnoujścia do Ustki. Wiceprezydent Konina wspólnie z rodziną wakacyjną wyprawę połączyli ze zbiórką na leczenie 6-letnie Zoe.
Zoe Rzepecka walczy o życie od czterech lat. Jej historię opisywaliśmy na portalu LM.pl w artykule „Pomóżmy Zoe wygrać walkę z rakiem! Charytatywny Festyn w Kazimierzu Biskupim”. Dziewczynka przeszła leczenie w Klinice Memorial Sloan Kettering Cancer Centre w Nowym Jorku. Niestety koszmar rodziny wrócił.
– Na wizycie w kwietniu usłyszeliśmy, że jest wznowa – informowała Aleksandra Rzepecka, pochodząca z Kazimierza Biskupiego mama Zoe.
Konieczna jest chemia dotętnicza w trzech cyklach, ale jej koszt to blisko milion złotych. Na platformie siepomaga.pl trwa zbiórka pieniędzy. Włączyli się w nią również mieszkańcy Kazimierza Biskupiego, którzy w połowie czerwca zorganizowali festyn na rzecz dziewczynki. Teraz pomóc postanowił również wiceprezydent Paweł Adamów i jego rodzina.
– W ubiegłym roku nasz przyjaciel Grzegorz Fedorowicz jechał dla Calineczki. Zainspirowaliśmy się tym i pojechaliśmy wybrzeżem z Ustki na Hel. Tak nam się spodobało, że w tym roku postanowiliśmy powtórzyć wyprawę. Tym razem promowaliśmy zbiórkę na Zoe – mówi Paweł Adamów.
Po miesiącu przygotowań wiceprezydent z żoną i czwórką dzieci wyruszył tydzień temu (8 lipca) o godz. 4:00 ze Świnoujścia. Wczoraj dojechali do Ustki. Przejechali w sumie około 250 km.
– Do Świnoujścia dojechaliśmy pociągiem i już mieliśmy pierwszą przygodę. Okazało się, że pociąg był rozczepiany i nasz odjechał. Było trochę stresu – mówi Paweł Adamów. - Robiliśmy 40 – 50 km dziennie. Pogoda była bardzo wymagająca. Po drodze trafialiśmy na burze i nawałnice, ale byliśmy przygotowani. Raz mieliśmy taką sytuację, że się przestraszyłem. Z upału 40 stopni Celsjusza, nagle zerwała się wichura i bałem się, że spadnie na nas jakieś drzewo – dodaje.
Rodzina wiceprezydenta ubrana była w jednolite stroje i wszędzie pojawiała się z puszką, którą otrzymała od rodziców Zoe.
– Ludzie widzieli, że jest numer zbiórki i można było ją sprawdzić w internecie. Jak podchodziliśmy do ludzi to nie było tak, że nam odmawiali. Wszyscy bardzo dobrze reagowali. Mieliśmy też informacje, że znajomi wpłacali widząc akcję na facebooku – podkreśla Paweł Adamów. – Głównym celem było zebranie pieniędzy. Dzieciakom mówiliśmy, że to misja, nie wypoczynek. One bardzo się cieszyły na tę wyprawę, bo codziennie spaliśmy gdzie indziej. Były przypadki przez upał i burzę, że dzieci się bały i były momenty zwątpienia. Staraliśmy się im wynagradzać to atrakcjami – dodaje.
Wszyscy cali i zdrowi dojechali wczoraj do celu. Planują już kolejną wyprawę w charytatywnym celu. Tym razem chcieliby przepłynąć promem do Norwegii i tam podróżować rowerami. Na zbiórce dla Zoe jest niespełna pół miliona złotych, a wszyscy którzy chcą wesprzeć 6-latkę w walce z rakiem mogą wpłacać pieniądze TUTAJ.
Komentarze nie na temat są usuwane.