Unikatowe badania w konińskich jeziorach. „Co pan robi z tymi doniczkami?”


fot. ze zbiorów dr. Michała Brzozowskiego
W zeszłym roku w jeziorach w naszym regionie realizowany był unikatowy eksperyment badawczy w ramach programu SONATINA Narodowego Centrum Nauki. Jego wyniki mogą mieć ogromne znaczenie dla ochrony zbiorników w warunkach ocieplającego się klimatu.
Latem ubiegłego roku żeglarzy i plażowiczów wypoczywających nad konińskimi jeziorami zastanawiać mogły tajemnicze bojki pływające na wodzie. Niewielu z nich zapewne wiedziało, że to projekt naukowy realizowany przez dr. Michała Brzozowskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Wstępne wyniki unikatowych badań prowadzone w ciepłych konińskich zbiornikach zaprezentowane zostały już na międzynarodowym sympozjum w Australii.
Teraz dr Brzozowski tłumaczy portalowi LM.pl dlaczego badanie wodnych roślin, glonów i peryfitonu ma ogromne znaczenie dla ochrony jezior – nie tylko tych konińskich. Zanim jednak do tego przejdziemy, musimy najpierw zanurzyć się pod wodę i poznać niezwykły świat żyjących tam roślin i zwierząt.
Makrofity, peryfiton i inne cuda
Makrofity i peryfiton – to dwie tajemniczo brzmiące nazwy grup organizmów, które bada dr Brzozowski. Makrofity to rośliny rosnące w jeziorach: rośliny naczyniowe, mchy, ale również ramienice będące makroskopowymi glonami. Od mikroskopowych glonów odróżnia je to, że są widoczne gołym okiem i stanowią grupę w której wyspecjalizował się dr Brzozowski. Peryfiton zaś to zgrupowania mikroskopowych organizmów: sinic, zielenic oraz okrzemek, które tworzą charakterystyczny biofilm (osad biologiczny widoczny na zdjęciu poniżej). Wystarczy wyłowić pływającą przez długi czas w jeziorze butelkę żeby poczuć je pod swoimi palcami w postaci śliskiej mazi.
Osadzony na próbnych paskach peryfiton (fot. M. Brzozowski)
Rośliny i mikroorganizmy zazwyczaj ze sobą współżyją. Nawet dosłownie, bo żywiący się głównie azotem i fosforem peryfiton może porastać również wodne rośliny. Czasem jednak powoduje problemy. – Zastanawiamy się, czemu w pewnych jeziorach nie ma roślinności, choć stężenie azotu i fosforu spada. I tutaj takim czynnikiem, który ciężko wyłapać, jest efekt podwyższonej biomasy peryfitonu – mówi dr Brzozowski. Mniejszy dostęp do światła porośniętych tymi drobnymi organizmami roślin powoduje ich obumieranie.
A co jeśli do tego jeszcze dodać ocieplanie się klimatu? To właśnie sprawdzał dr Brzozowski. Konińskie jeziora oferują bowiem unikalne warunki do takich badań. Część z nich, przez wpływ elektrowni, ma wyższą temperaturę wody (średnio o 1,5°C). Mogą więc symulować warunki, które panować będą, jeśli klimat ulegnie ociepleniu zgodnie z przewidywaniami Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu.
„Wiele osób pytało, o co tu chodzi”
Eksperyment zaczął się od pobrania z dwóch niepodgrzanych jezior (Jeziora Jasnego i Jeziora Kuźnickiego) dwóch rodzajów makrofitów – ramienicy zwyczajnej i wywłócznika kłosowego. Zostały one następnie umieszczone w specjalnie przygotowanych pojemnikach w laboratorium, wypełnionych wodą o umiarkowanej żyzności, w celu ich aklimatyzacji. Jak tłumaczy dr Brzozowski, chodziło o to, by rośliny nie dostały „szoku” w związku z gwałtowną zmianą środowiska i zaadaptowały się do nowych warunków.
Tak przygotowane makrofity umieszczone zostały w bojkach z doniczkami, a następnie zanurzone na głębokości od 1 do 5 m (w odstępach co jeden metr) w jeziorach podgrzanych: Pątnowskim, Gosławskim, Mikorzyńskim i Licheńskim oraz czterech jeziorach niepodgrzanych (kontrolnych): Budzisławskim, Skulska Wieś, Skulskim i Gopło. To ten etap, który zauważyć mogli mieszkańcy regionu. – Wyglądało to oryginalnie. Wiele osób pytało, o co tu chodzi, co pan robi z tymi doniczkami oraz bojkami – przyznaje dr Brzozowski.
Pływające na Jeziorze Pątnowskim bojki badawcze (fot. M. Brzozowski)
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!
Komentarze nie na temat są usuwane.