Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomości„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie

„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie

Wybory 2023

Dodano:
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
Wybory 2023

Nie wiem, ile osób przyjechało do Warszawy na wielki marsz Tuska, ale nikt poważny nie kwestionuje, że było ich setki tysięcy. To dało jego uczestnikom poczucie siły i - co mocno rzucało się w oczy - wiarę w wyborcze zwycięstwo.

Biuro posła Tomasza Nowaka zorganizowało dla chętnych cztery autobusy. Na miejsce zajechaliśmy przed dziesiątą rano, a więc na ponad dwie godziny przed zapowiadanym początkiem wydarzenia. Wykorzystałem ten czas na spotkanie w parku Świętokrzyskim z niewidzianą od kilkudziesięciu lat znajomą z liceum, która przyleciała do Polski tylko po to, żeby wziąć udział w marszu. Przekonałem się potem, że takich osób było więcej.

Widać było zresztą, że zainteresowanie niedzielnym zgromadzeniem budzi olbrzymie zainteresowanie zagranicznych mediów. Tuż przy mnie nadawał relację na żywo dziennikarz jednej z włoskich telewizji, a chwilę później mijał mnie przedzierający się przez tłum sznur obarczonych kamerami i mikrofonami przedstawicieli tej profesji z któregoś z azjatyckich - sądząc po wyglądzie - krajów. Wykorzystałem to zresztą i ruszyłem ich śladem, bo w miarę upływu czasu przebijanie się przez zbitą ludzka masę było coraz trudniejsze. A musiałem się z niej wydostać, żeby zobaczyć więcej niż tylko otaczający mnie przybysze z Konina.

Było oczywiste, że wszyscy uczestnicy marszu nie zmieszczą się na rondzie Dmowskiego, gromadzili się więc na dochodzących do niego ulicach. Najwięcej było ich jednak na placu Defilad po wschodniej stronie Pałacu Kultury i Nauki i kiedy opozycyjni politycy zakończyli swoje przemowy, dając tym sygnał do rozpoczęcia marszu, cały ten tłum ruszył w stronę Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, blokując osoby czekające w punkcie rozpoczęcia marszu. W rezultacie ci ostatni docierają do ulicy Świętokrzyskiej, a więc zaledwie sześćset metrów od ronda Dmowskiego, dopiero po ponad godzinie.

Ja tymczasem próbowałem znaleźć się jak najbliżej czoła marszu, żeby uniknąć sytuacji z czerwca, kiedy zgromadzenie zostało rozwiązane a ja (i dużą część uczestników) znajdowaliśmy się jeszcze daleko w tyle. Wymyśliłem więc, że ominę skrzyżowanie Marszałkowskiej ze Świętokrzyską i po przecięciu placu Defilad, znajdę się na rondzie ONZ przed wszystkimi. Nie przewidziałem, że ogrodzenie budowy nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej ciągnie się aż do Pałacu Kultury i Nauki, uniemożliwiając wykonanie mojego zamysłu. Zawróciłem więc, przedostałem się tunelem podziemnym na drugą stronę Marszałkowskiej i znów utknąłem w tłumie ludzi, którzy zajmowali cały chodnik. Kiedy więc dostałem się wreszcie do skrzyżowania ze Świętokrzyską, opuściłem oficjalną trasę marszu i ruszyłem dalej Marszałkowską, żeby następnie skręcić w lewo i tą drogą dostać się do alei Jana Pawła II. Nie byłem sam, bo na identyczny pomysł wpadły setki innych uczestników marszu, którzy zasilali cienkimi strumyczkami główną kolumnę już na Jana Pawła II.

A ta szła nie tylko całą szerokością jezdni, ale i chodników, co razem dawało jej przestrzeń o szerokości około 50 metrów. Tuż po czternastej kiedy byłem już na wysokości ulicy Elektoralnej, zadzwoniłem do znajomego, którego zostawiłem w pobliżu ronda Dmowskiego i z niedowierzaniem przyjąłem informację, że jeszcze nie opuścił Marszałkowskiej. Musiał mi dwa razy tłumaczyć, że wciąż jest przy białej bryle nowego gmachu Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Pół godziny później dotarłem do ronda Zgrupowania AK „Radosław”, a na dziesięć minut przed piętnastą na scenę wyszedł Donald Tusk, który zainicjował odśpiewanie polskiego hymnu. Płynące z setek tysięcy gardeł „Jeszcze Polska nie zginęła” musi zrobić wrażenie na człowieku stojącym w środku tego tłumu. Tak było i ze mną, choć nie jestem za bardzo skłonny do tego typu wzruszeń.

Donald Tusk i występujący po nim mówcy powtarzali, że jest nas ponad milion, ale skoro ogłosili „marsz miliona serc”, to nie mogli mówić inaczej. Onet oszacował, że w wydarzeniu wzięło udział od 600 do 800 tysięcy osób i publikowane w Internecie filmy oraz zdjęcia pokazują, że te szacunki są dużo bliższe rzeczywistości niż podane przez Jarosława Kaczyńskiego 100 tys., a potem zredukowane do 60 tys. osób. W każdym razie uczestników marszu było na tyle dużo, że opozycja może mówić o sukcesie.

Wystąpienie Donalda Tuska było bardzo wyważone i - jak zawsze w jego przypadku - przemyślane. Choć nie brakło krytyki partii rządzącej Polską.

- My jesteśmy normalni - mówił. - Nienormalna była ta władza, która działała przeciwko wszelkim polskim interesom. Gdy patrzę na tych cynicznych polityków zatruwających Bałtyk i wycinających drzewa, mówię: to nie jest Polska. Chcemy odwoływać się do tolerancji, do najlepszych tradycji Polski - kontynuował. - Do państwa, które było i jest tolerancyjne, które jest europejskie.

Niezłe było też wystąpienie Włodzimierza Czarzastego, który przemawiał na początku marszu.

- Jestem tu, bo opozycja powinna ze sobą współpracować - mówił. - Marzę o Polsce, w której jest państwo świeckie. Marzę o tym, żeby kler nie mówił nam co mamy robić i kogo kochać. - I dodał, co wywołało wyjątkowy entuzjazm zebranych: - Tym bardziej, że te rady płyną z Dąbrowy Górniczej. Chcę, aby żaden dureń nie mówił, że kobiety nie rodzą, bo dają w szyję. Chcę, aby w szkole skończyła się religia, a zaczęły się posiłki dla dzieci. Chcę, aby nikt nam nie mówił, że jesteśmy świniami, bo poszliśmy do kina.

- Jestem rolnikiem i wiem, że główne plony zbiera się na jesień, ale najpierw, aby zebrać dobre plony, trzeba dużo pracować i czasu nie marnować - dopowiedział Michał Kołodziejczak, wprost nawiązując do zbliżających się wyborów. I rozbawił zebranych przypominając słynne wezwanie Edwarda Gierka. - My zrobimy, co możemy, ale czy wy pomożecie? - zapytał. - Pomożemy! - odpowiedział mu ze śmiechem tłum.

Kropkę nad i postawił Donald Tusk, mówiąc:

- Przez te osiem lat oni pracowali nad tym, by nie było Polski i Polaków, ale wiele małych, skłóconych, obrażonych na siebie wspólnot. To już jest cały podręcznik nienawiści, co Kaczyńscy i jego współpracownicy powiedzieli o Polakach. To my jesteśmy narodem, nas jest przygniatająca większość. I jest jakaś ponura władza, która dzisiaj zniknęła ze stolicy. Ale wróci tu. I piętnastego października do nas należy zadanie sprawienia, by zniknęła stąd na dobre - mówił.

Jak zwykle na opozycyjnych wobec PiS manifestacjach na transparentach dominował humor: „Jarek, nie daruję ci tej Polski”, „Świnie z kina idą na wybory”, „Wycięli lasy, wypili benzynę”, „Chleb i czarna kawa dla Jarosława”, „Przepraszamy, awaria dystrybutora rządu”, „Lepiej głosem zburzyć mury, niż mieć rządy dyktatury”. Ale oprócz tego uśmiechu na twarzach uczestników niedzielnego marszu widać było determinację, żeby to zmienić.

„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
„Świnie z kina idą na wybory”. Niedzielny marsz opozycji w Warszawie
Weź udział w dyskusji
0/1000
0/28
KOMENTOWAĆ MOGĄ TYLKO OSOBY ZALOGOWANE
Twój komentarz może zostać przeczytany przez tysiące osób. Wydawca portalu LM.pl spółka LM LOKALNE MEDIA Sp. z o.o. nie bierze odpowiedzialności za jego treść. Komentarze zniesławiające lub mogące naruszać dobra osobiste osób trzecich grożą odpowiedzialnością karną i cywilną. Osoby pokrzywdzone mogą skutecznie dochodzić swoich praw w organach ścigania i w sądach. Zgodnie z ust. 16 Regulaminu Twój komentarz może zostać opublikowany nie tylko na tej stronie, ale również w innych mediach.
Komentarze nie na temat są usuwane.
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole