Sklep z historią. Potrzebna pomoc w ratowaniu kultowego miejsca

To kultowe miejsce na mapie Konina. Od lat ubierają się tam przedstawiciele subkultury hip hopowej. Niestety w związku z pandemią i wypieraniem z rynku sklepów stacjonarnych, przez witryny internetowe, Andrzej Świder zastanawiał się nad likwidacją rodzinnego biznesu. Wtedy z pomocą przyszły córki i... Dziadkowie Biznesu.
Andrzej Świder wspólnie z żoną Ewą, założyli sklep 43 lata temu. Pierwszy punkt działał w starej części Konina, niedaleko fary. W 1987 roku sklep został przeniesiony na Aleje 1 Maja (naprzeciwko ZS im. M. Kopernika), a w połowie lat 90-tych zmienił asortyment.
- Kiedy zaczęłyśmy z siostrami dorastać, interesowałyśmy się subkulturą hip hopową. Nasi kuzyni jeździli na deskach, więc to też wplynęło na asortyment – mówi Katarzyna Grabiec, jedna z czterech córek pana Andrzeja. - Zawsze chciałam mieć buty, tzw. Martensy. Kiedyś na wakacjach w Sopocie, znalazłam takie pomarańczowe i namówiłam tatę, żeby mi je kupił. Wszyscy pytali, gdzie je kupiłam i tak też Martnesy znalazły się w sklepie. Przez jakiś czas sklep nosił nawet nazwę Martens – dodaje.
Duszą i sercem sklepu przy Alejach 1 Maja była pani Ewa. To do niej przychodzili młodzi hip-hopowcy. Nie tylko na zakupy, ale na kawę, porozmawiać.
- Żona miała świetny kontakt z młodzieżą. Wspierała ich inicjatywy, koncerty, zawody. To ona prowadziła ten sklep, ja tylko asystowałem – mówi pan Andrzej.
Niestety w ubiegłym roku pani Ewa przegrała walkę z rakiem. Matkę Chrzestną Konińskiego Hip Hopu, jak ją nazywano, uczczono muralem. Znalazł się tam napis „R.I.P. Pani Ewa Ś.“. Pan Andrzej po śmierci żony został sam w życiu i w sklepie. Podczas pandemii przestali go też odwiedzać klienci. Obroty spadły. Pojawiła się myśl o zamknięciu sklepu.
- W branży odzieżowej zaczęła rządzić sprzedaż internetowa. Tam jest szerszy asortyment, większa dostępność firm. Mam towar, który nie ustępuje temu co jest w sieci. Są uniwersalne spodnie i koszulki, wszystko zgodne z trendami. To wysokiej jakości odzież, przez 40 lat nie miałem żadnej reklamacji – podkreśla pan Andrzej. - Jest coraz trudniej to wszystko utrzymać. Są stałe koszty, takie jak ZUS, energia i ogrzewanie. Przestało się opłacać prowadzić ten sklep – dodaje.
Likwidacja sklepu byłaby zamknięciem jakieś karty w hip-hopowej historii Konina. To nie tylko miejsce ważne dla przedstawicieli subkultury, ale teraz, po śmierci żony też sens życia pana Andrzeja.
- Tak codziennie, przez ostatnich 40 lat wygląda moje życie. Lubię tu przyjeżdżać. Jak jest więcej wolnego niż weekend, to już myślę o tym żeby jechać do pracy – mówi Andrzej Świder.
Córki pana Andrzeja nie zamierzały pozwolić tacie zrezygnować z walki o sklep. Jedna z nich zobaczyła w telewizji wywiad ze studentami, którzy założyli w mediach społecznościowych stronę „Dziadkowie Biznesu“. To inicjatywa, która ma wspierać przedsiębiorców seniorów, którym mocno dała się we znaki epidemia koronawirusa.
- Pomyślałyśmy, że to może pomóc i klienci wrócą do sklepu – mówi Katarzyna Grabiec.
Pan Andrzej się nie zgadzał. Nie chciał, żeby przedstawiać jego sklep ze słabej strony. W końcu uległ córkom. Pojawił się post, który udostępnił między innymi znany raper Peja.
- Okazało się, że ta informacja w internecie przyniosła sporo dobrego. Przyszli do mnie starzy klienci, którzy byli zdziwieni, że sklep istnieje – mówi pan Andrzej. - Jest nadzieja, że może jeszcze się utrzymam. Na dzisiaj jest wyraźna poprawa i bardzo się z tego cieszę. Przy takiej sprzedaży jak się utrzyma to zmienię decyzję i nie będę likwidował sklepu – dodaje.
Niektórzy internauci podkreślali, że jak będą przejazdem z chęcią zajrzą do konińskiego skate shopu. Inni pytali o alternatywne możliwości pomocy. Tak narodziła się zrzutka (TUTAJ). Poprzez platformę można wesprzeć działalność pana Andrzeja. Warto też zajrzeć na fanpejdż Skate Shop Konin w mediach społecznościowych.
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!
Komentarze nie na temat są usuwane.