Ptoki i krzoki w Domu Górnika

Dom Młodego Górnika był jednym z pierwszych gmachów nowego Konina. Zaczynał jako hotel, po czym został przerobiony na biuro i w tej postaci był najpierw kopalnianym biurowcem, potem siedzibą Urzędu Wojewódzkiego, a dzisiaj mieści konińskie Starostwo.
W kwietniu 1955 roku nowe konińskie osiedle w Czarkowie liczyło zaledwie sześć bloków. Dom Młodego Górnika był siódmy. Przy Alejach 1 Maja stały wtedy tylko dwie wille i ceglana kamienica. Nie było zresztą żadnych alei, tylko polna droga między ulicami Dworcową i Bydgoską. Bo Bydgoska łączyła się wtedy jeszcze z dzisiejszą Torową. Trzecim bokiem trójkąta, w obrębie którego rosło nowe osiedle, była ulica Kolejowa.
Hotel w sądzie
Konińskiej kopalni wciąż brakowało wówczas fachowców, których ściągano z całej Polski. Wprawdzie przy brykietowni stanęło w 1947 roku sześć baraków mieszkalnych, dwa lata później niedaleko nich osiem domków fińskich i 42 kolejne na terenach dawnego folwarku Glinka, rosły też bloki osiedla robotniczego – jak je wtedy nazywano – w Czarkowie, ale brakowało porządnego hotelu dla młodych, wykształconych absolwentów techników i wyższych uczelni, których państwo kierowało wtedy w trybie tak zwanego nakazu pracy do konińskiej kopalni. W 1953 roku był wśród nich Józef Starosta. – Początkowo mieszkałem u państwa Sypniewskich na Glince, potem umieszczono nas w gmachu obecnego Sądu Rejonowego – opowiada.
W budynku przedwojennego syndykatu rolniczego, w którym dzisiaj mieści się Sąd Rejonowy, w latach pięćdziesiątych miały swoja siedzibę różne instytucje (na przykład biblioteka powiatowa), między innymi dyrekcja kombinatu, który - takie były plany -miał produkować energię elektryczną, przerabiać węgiel brunatny na koks oraz między innymi smołę, gaz a nawet benzynę. Oprócz biur było tam też mieszkanie prywatne dyrektora Karola Śniegonia i pokoje hotelowe dla górników. – Mieszkaliśmy w trójkę na pierwszym piętrze od strony podwórza – wspomina Józef Starosta – a dyrektor Śniegoń mieszkał od strony rzeki.
Z Bilczewa do Domu Górnika
Gdy oddano do użytku pierwsze bloki w Czarkowie, Józef Starosta zamieszkał z pięcioma innymi górnikami w trzypokojowym mieszkaniu przy dzisiejszej Górniczej 2 (dopiero w grudniu 1955 roku ta nazwa zostanie nadana obecnej ulicy Górniczej i fragmentowi dzisiejszej Energetyka między Górniczą i Kolejową). Wreszcie w kwietniu 1955 roku zamieszkał w Domu Młodego Górnika.
Rodzinny dom w Bilczewie (w gminie Kramsk) opuścił w 1948 roku, kiedy wyjechał – za namową starszego brata – do szkoły zawodowej w Świdnicy, po której ukończeniu kontynuował naukę na wydziale mechanicznym Technikum Górniczego w pobliskim Wałbrzychu. - To było górnictwo dołowe – wspomina - i bardzo często mieliśmy praktyki, bo kopalnie nie wyrabiały planów. Już po miesiącu traktowali nas jak zwykłych robotników i nawet namawiali, żebyśmy już zaraz przyszli do nich do pracy. Ale ja chciałem skończyć szkołę.
Starosta po Staroście
Po zaliczeniu matury 19-letni Józef Starosta dostał nakaz pracy w konińskiej kopalni. – Ucieszyłem się z tego przydziału, bo przecież to blisko domu - opowiada. – A za sprawą pani Haliny Owsianej, kierowniczki Domu Górnika, czuliśmy się tam jak w domu. Mówiliśmy o niej: „mama”.
Był jednym z pierwszych lokatorów Domu Młodego Górnika. - Mieszkaliśmy w trzyosobowym pokoju, wyposażonym bardzo skromniutko - wspomina - z inżynierem Flawianem Ryznarem i Aleksandrem Curyłą. Były trzy łóżka, jakiś stolik i szafy ubraniowe. Wodę na herbatę gotowaliśmy w metalowych kubkach grzałkami, a że na początku stołówki jeszcze nie było, żywiliśmy się w bufecie na dworcu kolejowym. Dawali tam bardzo przyzwoite jedzenie. Dopiero z czasem, a główna w tym zasługa była pani Owsianej, zorganizowano stołówkę w piwnicy i prysznice - również w podziemiu, bo w łazienkach na piętrze oprócz ubikacji były tylko umywalki.
Mamy swój kanał nadawczy. Dołącz i bądź na bieżąco!
Komentarze nie na temat są usuwane.