Pożegnali dyrektora

Kochał turystykę rowerową i góry. Jak mówi o nim młodzież, był nie tylko świetnym dyrektorem ale też fantastycznym nauczycielem geografii. Jerzy Fijałkowski w Tatrach Wysokich spędzał urlop. Podczas zejścia przed Przełęczą Zawrat zasłabł i odpadł od skalnej ściany. Śmigłowiec TOPR przetransportował go do szpitala w Zakopanem. Tam zmarł.
Dziś w Ślesinie pożegnały go tłumy. Przed gimnazjum spotkały się dziesiątki młodych ludzi, pracownicy szkoły i rowerzyści z Konina oraz Kruszwicy. W kondukcie żałobnym, który prowadziła orkiestra dęta MGOK w Ślesinie, nie zabrakło przedstawicieli straży pożarnej, gminnych instytucji oraz pocztów sztandarowych szkół z ościennych gmin. – Przyszliśmy wszyscy pożegnać naszego ukochanego dyrektora. Dla niego zadzwoni dziś ostatni szkolny dzwonek – mówiła ze łzami w oczach Ewa Pachulska, wicedyrektor gimnazjum w Ślesinie.
Młodzież niosła białe i czerwone róże oraz zdjęcie dyrektora z kirem. Przed kaplicą uczniowie ustawili szpaler, którym oddali cześć Jerzemu Fijałkowskiemu. Po uroczystościach w kościele parafialnym p.w. św. Mikołaja i Dobrego Pasterza w Ślesinie, ciało dyrektora zostało złożone na miejscowym cmentarzu.
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.
Komentarze nie na temat są usuwane.