Północna granica Czarkowa przecinałaby dzisiaj Zatorze na pół
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Najbardziej na północ wysunięte zabudowania Czarkowa należały do rodziny Tylmanów. Dzisiaj powstaje w tym miejscu olbrzymie rondo, łączące ulice Kleczewską i Paderewskiego.
Zanim wybuchła wojna, Franciszek Tylman pracował w magazynie na stacji kolejowej w Koninie. I budował nowy dom na północnych krańcach Czarkowa, który dzisiaj znalazłby się niemal na środku ronda, powstającego właśnie u zbiegu ulic Kleczewskiej i Paderewskiego (fot. 1). W połowie lat osiemdziesiątych, kiedy przy okazji budowy wiaduktu Briańskiego poszerzono północną część ulicy Kleczewskiej o jeszcze jedną jezdnię, kierowcy jadący od Międzylesia musieli go omijać.
- Bywało, że hamowali w ostatniej chwili, więc żyliśmy w strachu. W końcu się zdenerwowałam i poszłam do prezydenta, żeby wreszcie dali nam mieszkanie – wspomina pani Daniela, synowa Franciszka.
Sąsiad za granicą
Kiedy w 1961 roku pani Daniela wprowadzała się do domu swoich teściów, wokół nie było jeszcze żadnych ogródków działkowych. Po drugiej stronie ulicy Kleczewskiej, gdzie niecałe dziesięć lat wcześniej zaczynała się odkrywka Niesłusz, a dzisiaj jest parking dla działkowców, stał jedynie dom państwa Warzychów. Publikowane zdjęcie (fot. 2) zostało zrobione po 1967 roku, kiedy powstały już działki pod hałdami. Zostało zrobione z hałd i z prawej jego strony widać oba domy – pierwszy Warzychów, za nim Tylmanów.
Co ciekawe, choć oba domy dzieliło tylko ulica (dobrze to widać na zbliżeniu, fot. 3), znajdowały się w różnych miejscowościach. O ile bowiem Tylmanowie już podczas wojny zostali wraz całym Czarkowem przeniesieni do Konina, to teren znajdujący się dzisiaj między ulicą Paderewskiego i hałdami do Konina został przyłączony dopiero w 1967 roku wraz z Niesłuszem i Międzylesiem, w którym zameldowani byli Warzychowie. Wskazuje na to mapa z końca lat czterdziestych, na którą natknąłem się w Internecie. Wynika z niej, że granica między Czarkowem a Międzylesiem i Niesłuszem przecinałaby dzisiaj Zatorze na pół: od północno-wschodniego krańca wsi, gdzie znajdował się dom państwa Tylmanów, do przejazdu kolejowego na ulicy Torowej (il. 4).
To byli Warzychowie
Moja poprzednia publikacja o mieszkańcach posesji położonych przy ulicy Kleczewskiej między wiaduktem Briańskim a hałdami („Kleczewska nie miała wiaduktu a Belweder stał wśród ziemniaków”) spotkała się z wyjątkowo żywym odzewem. Dzięki czemu znalazłem panią Danielę, która uzupełniła i sprostowała moją wiedzę o jej sąsiadach. Wiedzę, której - muszę to dodać – nie byłem pewien już w chwili pisania tamtego tekstu, i liczyłem właśnie na ewentualne poprawki czytelników.
Pierwsza i najważniejsza była taka, że obok Tylmanów mieszkali Warzychowie, a nie Buciakowie, a posesja tych drugich znajdowała się po drugiej stronie dzisiejszej ulicy Paderewskiego. Wszystko to zostało zaznaczone na mapce z lat osiemdziesiątych (il. 5), na której widać również, że końcowy odcinek Paderewskiego przed skrzyżowaniem z Kleczewską został poprowadzony po linii przebiegu dawnej wiejskiej drogi, która – jak mi powiedziano – prowadziła kiedyś do Niesłusza. Być może łącząc się z ulicą Jeziorną gdzieś w pobliżu Galerii nad Jeziorem.
Pięć rodzin
Między dzisiejszą Paderewskiego a Szymanowskiego (niegdyś prowadziła do przejazdu kolejowego) oraz Kleczewską mieszkało pięć rodzin, z których cztery były blisko ze sobą spowinowacone. Otóż na narożniku ulic Kleczewskiej i Paderewskiego (dla ułatwienia będę się od tej chwili posługiwał dzisiejszymi nazwami ulic) stał dom Lucjana Jacka (fot. 6). Żeby uniknąć nieporozumień, doprecyzuję, że Lucjan to imię, a Jacek - nazwisko.
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!