Pół wieku temu utworzono województwo konińskie
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Na pytanie, dlaczego akurat Konin, miasto liczące zaledwie 50 tys. mieszkańców, zostało stolicą województwa, najlepiej odpowiedział chyba Tadeusz Grabski (fot. 1), który 1 czerwca 1975 roku stanowisko wojewody poznańskiego zmienił na stołek pierwszego sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Koninie.
Najważniejszy od tej chwili człowiek w nowym województwie stwierdził otóż, że „obraz województwa konińskiego jest żywą ilustracją dynamicznego rozwoju sił wytwórczych naszego społeczeństwa w okresie trzydziestolecia PRL”. I była to akurat prawda, bo kopalnie „Konin” i „Adamów” dawały 40 proc. krajowego wydobycia węgla brunatnego, elektrownie ZE PAK 18 procent energii elektrycznej a maliniecka huta połowę produkcji aluminium.
Rozczarowanie w Gnieźnie
Z tego punktu widzenia województwo konińskie miało sens, choć trudno się dziwić mieszkańcom Gniezna czy Ostrowa Wielkopolskiego, miast 55-tysięcznych, że odczuwają gorycz z powodu degradacji ze statusu powiatu do zwykłej gminy. Niezadowoleni byli również mieszkańcy Koła, Słupcy i Turku, bo wraz z reformą administracyjną unieważniono kilkaset lat ich historii jako siedzib powiatów. Nie mówiąc o zerwanych więziach i wielopokoleniowych przyzwyczajeniach.
W publicznych wystąpieniach władze tłumaczyły, że powiaty hamują rozwój kraju, a dwustopniowy podział administracyjny kraju pozwoli na lepsze sterowanie gospodarką narodową. Ale nieoficjalnie mówiło się o innych powodach:
„Rzeczywistą intencją jest stworzenie takiego układu administracyjno-personalnego, aby nigdzie poza gmachem KC nie było ludzi silnych” – zapisał w swoim dzienniku ówczesny minister kultury i sztuki Józef Tejchma.
I faktem jest, że powołując do życia słabe jednostki administracyjne bardzo mocno uzależniono je od władzy centralnej.
Stolica z 21 tys. mieszkańców
Oprócz targów o liczbę województw, których ostatecznie było 49, do ostatniej chwili toczyły się negocjacje, które miasta zostaną ich stolicami. W rezultacie sąsiadujący z nami od południa Sieradz z niespełna 21 tysiącami mieszkańców (najmniejsze miasto wojewódzkie) był metropolią dla 36-tysięcznej Zduńskiej Woli. Innym tego rodzaju przykładem był 26-tysięczny Tarnobrzeg i podległa mu administracyjnie 40-tysięczna Stalowa Wola.
Nowych województw miało być pięćdziesiąt, ale w ostatniej chwili z tej listy wypadły 30-tysięczne Chojnice na Kaszubach. Wykreślono je podobno, żeby nie rozdrażniać pobliskiego (82 km w linii prostej) niemal trzy razy ludniejszego Grudziądza. W związku z tym ostatnim miastem krążyło powiedzenie: „Grudziądz - gmina z tramwajami, Suwałki - województwo z nocnikami”. Liczący bowiem ponad 85 tys. mieszkańców Grudziądz z komunikacją tramwajową stolicą województwa nie został, za to awansowały do tego miana niespełna 30-tysięczne Suwałki, które nie miały wówczas nawet miejskiej kanalizacji.
Województwo... kurpiowskie
Mało znaną ciekawostką projektu reformy z 1975 roku jest pomysł zastosowania nazewnictwa nowych województw odnoszącego się do dawnych krain historycznych. Na przykład województwo bielsko-bialskie miało nosić nazwę beskidzkiego, krośnieńskie – bieszczadzkiego, ostrołęckie – kurpiowskiego a nowosądeckie - podhalańskiego.
Idea zmaterializowała się dopiero w 1999 roku, kiedy opisywaną tu reformę unieważniono, przywracając stare województwa, ale już pod innymi nazwami. To dlatego mieszkamy teraz w województwie wielkopolskim zamiast - jak przed 1975 rokiem – poznańskim.
Targi i przyspieszenie
Pierwotnie ustawa o nowym podziale administracyjnym Polski miała wejść w życie od października 1975. Jednak kiedy w marcu członkowie Biura Politycznego, czyli ścisłego kierownictwa PZPR, usiedli nad projektem 47 województw (bez chełmskiego, chojnickiego i nowosądeckiego), walka o dołączenie do tego grona tak się nasiliła, że w celu przecięcia sporów zdecydowano się przyspieszyć reformę.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.
Komentarze nie na temat są usuwane.