„Ludowość w Polsce bardzo kuleje, jeśli chodzi o szacunek”
Uwielbia rysować i haftować, ale przede wszystkim interesuje się ludowością oraz historią. Lidia Maksym to 19-letnia uczennica Zespołu Szkół Górniczo-Energetycznych w Koninie. Jeśli zauważycie na ulicy młodą kobietę ubraną w spódnicę z fartuchem, gorset i chustę to właśnie ona! Poznajcie bliżej niezwykłą koniniankę, dla której strój ludowy to styl życia.
Aleksandra Braciszewska-Benkahla: Skąd się wzięła Twoja fascynacja ludowością?
Lidia Maksym: To było 5 lat temu. Całkiem przypadkiem przeglądałam suknie ślubne. Może się to wydawać śmieszne, bo miałam 14 lat, był tam motyw góralski, precyzując podhalański i strasznie mi się to spodobało. Stwierdziłam, że chcę pójść w te klimaty. Interesuję się wszystkimi regionami. Teraz najbardziej Księstwem Łowickim, czyli pasiakami, wełniakami.
Co Cię urzekło w tych strojach? Czemu chciałaś tak wyglądać na co dzień?
Dojrzewałam do tego. Reakcja społeczeństwa, otoczenia bywa różna, bardzo różna. Rodzina już się przyzwyczaiła. Ciężko określić kiedy się to zaczęło i od czego konkretnie. Na pewno zdecydowałam, że nie chcę wyglądać tak jak każdy. Uważam, że przez globalizację zatracamy naszą kulturę. Kiedyś była różnica między regionami, między wsiami właściwie. Teraz nie wiadomo kto skąd jest. Urzekła mnie ludowość też dlatego, że podkreśla to kobiecość, skromność. Myślę, że naturalność została wypaczona przez społeczeństwo. Brakuje akceptacji siebie, a ludowość podkreślała różne kształty, inność. Nie było nacisku na jeden konkretny typ urody.
Mówisz, że rodzina się przyzwyczaiła do tego jak się ubierasz. A jakie były pierwsze reakcje?
Moja kochana mama nie miała z tym problemu. Tata troszkę miał problem z tym, że długo się ubierałam i jak wychodziliśmy to wszyscy na nas patrzyli. Najważniejsze, że bardzo mnie wspierają i są ze mnie dumni. Sąsiedzi natomiast do dzisiaj pytają, czy jestem w jakimś zespole ludowym.
A jesteś?
Nie.
Zespoły i Koła Gospodyń Wiejskich odznaczają się strojami ludowymi.
Większość Kół Gospodyń Wiejskich nie ma porządnych dofinansowań i te stroje są słabej jakości. Przez obraz tych pań ludowość kojarzona jest z przaśnością. Fajnie by było, gdyby państwo dofinansowało KGW i panie faktycznie ubierały strój ludowy ze swojego regionu i żeby był on przedstawiony wiernie. Z drugiej strony mamy zespoły pieśni i tańca. Chłopi nie tańczyli tak jak w zespołach ludowych. Mamy taki strój kujawski, gdzie kobiety zakładały pięć spódnic. To był ciężar, a niektóre chłopki nosiły ich jeszcze więcej. Te stroje, w których widzimy zespoły ludowe nie są prawdziwymi strojami, bo muszą być lżejsze, ładniejsze, przejaskrawione pod nowoczesnego widza i dopasowane do tańca.
Powiedz, jak reagują na Ciebie rówieśnicy z klasy?
Były takie nieprzyjemne akcje, jak robienie mi zdjęć z ukrycia. Większość raczej się przyzwyczaiła i nie komentuje. Mam mnóstwo wspaniałych osób w klasie, a na tych mniej miłych już nie patrzę.
Z jakimi najgorszymi reakcjami się spotkałaś?
Nauczycielka w szkole zapytała pewną osobę, czy nie chciałaby chodzić ubrana tak jak ja. Na to ta osoba odpowiedziała, że nie mamy Halloween. To była jedna z najbardziej nieprzyjemnych sytuacji. Inna sytuacja była taka, że pan po 30-tce zapytał, czy nie chciałabym mu czegoś wywróżyć. Wiedział, że nie jestem cyganką, ale to miało być takie śmieszne. Poczułam wtedy odrazę. Zawodzą mnie takie sytuacje, bo ludowość w Polsce bardzo kuleje, jeśli chodzi o szacunek. Na Ukrainie częściej się zdarza, że kobiety ubierają akcenty ludowe i wiele osób też uważa, że jestem Ukrainką. Na Węgrzech czy w Niemczech można od tak kupić strój ludowy i większość osób ma fajne podejście do tego.
A spotykają Cię miłe komentarze?
Kocham jak podchodzą do mnie dzieci, zaczepiają na ulicy. Ich reakcje są wspaniałe. Mówią, że wyglądam jak księżniczka, chcą dotknąć. Kiedy byłam w Zamku Książ, podeszła do mnie mama (lub babcia) z dziewczynką w spektrum autyzmu. Poprosiła o zdjęcie i to było coś tak uroczego... Sprawiłam jej tym przyjemność i bardzo mnie to rozgrzało, zrobiło mi dzień.
Jeśli chodzi o najlepszy komplement dla osób, które się w ten sposób ubierają, to stwierdzenie, że przypominamy żonę lub babcię. Wiemy wtedy, że wyglądamy autentycznie.
Dlaczego warto chodzić w stroju ludowym?
Bo jest eko. Wszystko jest naturalne. Tu jest len, bawełna, wełna, same naturalne tkaniny. Chłopki bardzo zwracały na to uwagę, w końcu same je wykonywały. Teraz jest dużo poliestru. Mnóstwo dziewczyn chodzi do sieciówek i kupuje ładne bluzki czy spódnice. Cena jest atrakcyjna, ale nie patrzą na to, co kupują. Nie myślą, czy tego w ogóle potrzebują. Ja promuję świadome kupowanie. Stroje ludowe są drogie, bo to porządne materiały i rękodzieło. Przez to nie popadam w zakupoholizm. Dbam o każdą rzecz i niczego nie wyrzucam.
Bycie eko jest teraz bardzo modne. Może to co mówisz zachęci młodzież?
Z jednej strony promuje się bycie eko i mądre kupowanie, ale z drugiej strony mamy Temu czy AliExpress, gdzie są tanie i kiepskie gatunkowo ciuchy. Ja mam na sobie jedwabną bluzkę. Ona jest wspaniała. Ciężko, żeby człowiek się w niej spocił. Fajnie by było widzieć więcej osób ubranych w ten sposób co ja. Często słyszę, że ubieranie się w strój ludowy to jest odwaga. Gdybym miała patrzeć na to, co ludzie mówią to do niczego bym nie doszła. Najgorsza grupa wiekowa to panowie po 30-tce. To są niefajne zaczepki, gwizdanie lub śpiewanie na mój widok. Najlepsza grupa wiekowa to dzieci i seniorzy. Te osoby są bardzo ciekawe i zazwyczaj mówią coś miłego, a to mnie buduje, żeby dalej robić to co robię.
Sprzedaj swój rower po sezonie i zyskaj dodatkowe miejsce, a przy okazji gotówkę na nowe hobby!