Kolejki u lekarzy rodzinnych. W najbliższym czasie lepiej nie będzie

Gabinety POZ w regionie przeżywają prawdziwe oblężenie. Ich wydolność, głównie z powodu braku kadr, jest ograniczona. - Nie wszyscy pacjenci mogą zostać przyjęci w dniu zgłoszenia, co staje się częstym powodem konfliktów - przyznaje szefowa Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia Bożena Janicka.
Przypomina, że zgodnie z obowiązującym prawem lekarz może wyznaczyć termin przyjęcia. - Sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia jest bardzo trudna zarówno dla pacjentów, jak i dla nas, lekarzy. Rozumiemy, że każdy chce być przyjęty natychmiast i że dla niego najważniejsze jest jego zdrowie. Staramy się przyjmować jak najwięcej osób, ale zdarza się, że liczba zgłoszeń przerasta nasze możliwości. Co wtedy? Na pewno nie odsyłamy, gdy brak pomocy w dniu zgłoszenia mógłby doprowadzić do istotnego pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta- tłumaczy. Bożena Janicka zapewnia, że takie osoby przyjmowane są niezwłocznie. Pozostali muszą niestety uzbroić się w cierpliwość. - Obowiązujące przepisy zezwalają na udzielenie przez lekarza świadczenia w terminie uzgodnionym z pacjentem lub umówienie się z nim na teleporadę – informuje.
Lekarze podkreślają, że przed sezonem infekcyjnym nie było większych problemów z przyjęciami w placówkach POZ. - Obecnie szalejące wirusy blokują nam „drożność” świadczeń i poważnie paraliżują pracę przychodni. Chcemy, żeby pacjenci wiedzieli, że nie jest to niczyje „widzimisię”, czy brak dobrej woli. Kolejki są normą w AOS-ach, gdzie na poradę czeka się tygodniami, jeśli nie miesiącami. Pacjenci już się do tego przyzwyczaili. Mamy nadzieję, że kolejki do POZ będą zdecydowanie krótsze, kiedy sezon infekcyjny minie – komentują lekarze rodzinni.
Mamy swój kanał nadawczy. Dołącz i bądź na bieżąco!
Komentarze nie na temat są usuwane.