Czy słoń leśny może stać się symbolem Konina... zamiast konia?
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Okazało się, że jakaś część szkieletu została przez koparkę wrzucona na taśmociąg i trafiła na zwałowisko. To, co udało się uratować, zostało przekazane do konserwacji dr. Gwidonowi Jakubowskiemu z Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, największemu znawcy tematu w naszym kraju. To właśnie on rozpoznał w kościach pozostałości słonia leśnego, żyjącego na naszych ziemiach przed stu dziesięcioma tysiącami lat. Ale w Polskę już poszła informacja, że na terenie kopalni węgla brunatnego w Koninie znaleziono mamuta a może nawet dinozaura.
– I to pokutuje niestety do dzisiaj - mówi Dagmara Frydrychowicz, kustosz działu geologiczno-przyrodniczego w konińskim muzeum. - Słonie są bowiem mniej znane. Poprzednie takie znalezisko odnotowano w 1962 roku w Warszawie, drugie w Ciechanowie w 1982.
Walczył o życie
Bronisław Włodarczyk zapamiętał, że szczątki słonia zajmowały prawie trzy poziomy robocze. Zwierzę zastygło w pionowej pozycji, z przednimi nogami w górze, jakby próbowało się wspinać. Krzysztof Gorczyca uważa, że słoń ugrzązł na skraju bagniska i, chcąc się ratować, próbował wydostać się na brzeg.
- Odłamany prawy cios, połamany koniec lewego oraz być może pień drzewa przygniatający szkielet pozwalają domniemywać, że zwierzę usilnie walczyło o życie, usiłując wygrzebać się z bagna - mówi.
Słoń był duży, bo mierzył nieco ponad cztery metry, a więc tyle, ile największe współczesne słonie afrykańskie, toteż mógł ważyć około 10 ton. Jóźwiński szkielet należy do najlepiej zachowanych spośród dotychczas odnalezionych przedstawicieli tego gatunku, a jednocześnie jest z nich największy. Słonie leśne żyły w klimacie zbliżonym do dzisiejszego, więc znaleziony pod Kleczewem okaz utopił się zapewne co najmniej 110 tys. lat temu, jeszcze przed ostatnim zlodowaceniem, jakie dotknęło nasze ziemie. Słonie leśne przeniosły się wtedy na cieplejsze południe, a ich miejsce zajęły bardziej odporne na zimno mamuty.
Nosorożec i neandertalczycy
Wiadomo też, że w tym samym czasie żył w naszych okolicach nosorożec Mercka, którego nieliczne szczątki kostne znaleziono niespełna dwa miesiące po wykopaniu słonia leśnego w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od pierwszego znaleziska. Towarzyszyły im zapewne zwierzęta, których kości znajdowano w innych rejonach Polski: niedźwiedzie jaskiniowe, jelenie olbrzymie, borsuki, kuny, sarny, a nawet konie, na które wtedy polowano. A polowali neandertalczycy, bo homo sapiens pojawił się w Europie dopiero około siedemdziesiąt tysięcy lat po pechowym utonięciu naszego słonia.
Po konserwacji, którą przeprowadził dr Gwidon Jakubowski w Warszawie, kości trafiły w 1986 roku do konińskiego muzeum (fot. 11-12). Po otwarciu zamku można je było zobaczyć w łączniku. Kilkanaście lat temu przeniesiono je do nowo otwartego spichlerza. To wtedy narodził się pomysł, żeby zrobić makietę słonia w skali jeden do jednego, którą w tej chwili można podziwiać z dwóch pięter (fot. 13). W 2017 kolejną konserwację liczących ponad sto tysięcy lat szczątków przeprowadzili fachowcy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
A może konkurs?
– To był potężny samiec w wieku około 55 lat. Biedak utopił się w bagnie, ale to go akurat na nasze szczęście zakonserwowało – dodaje Dagmara Frydrychowicz i przypomina, że zachowany w siedemdziesięciu aż procentach szkielet to cenny unikat.
Wbrew sugestii zawartej w tytule nie proponuję zamiany konia na słonia w herbie Konina, bo wtedy trzeba by chyba zmienić i nazwę miasta na Słonin. Ale mając tak bezcenny eksponat powinniśmy go zdecydowanie bardziej aktywnie i pomysłowo wykorzystywać w promocji Konina. Może warto ogłosić konkurs na ten temat?
Zdjęcia archiwalne: Mirosław Ciesielski z Muzeum Okręgowego w Koninie
Więcej o słoniu leśnym i jego czasach można dowiedzieć się z artykułu: „Jak żył i wyglądał słoń leśny? Rozmowy o prehistorycznym gigancie”.
Sprzedaj swój rower po sezonie i zyskaj dodatkowe miejsce, a przy okazji gotówkę na nowe hobby!