Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościCienie pańszczyzny w konińskim samorządzie. Słowo na Wielkanoc

Cienie pańszczyzny w konińskim samorządzie. Słowo na Wielkanoc

Autor: Krzysztof Wilczyński

Dodano: , Żródło: LM.pl
Cienie pańszczyzny w konińskim samorządzie. Słowo na Wielkanoc
Felieton

Czytając książkę Kamila Janickiego „Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa”, doznałem czegoś więcej niż tylko intelektualnego wstrząsu. Otworzyłem oczy – nie tylko na to, jak brutalna i głęboko zakorzeniona była pańszczyzna w polskim społeczeństwie, ale przede wszystkim na to, jak jej mentalne dziedzictwo wciąż rzutuje na naszą współczesność. Także tu, lokalnie – w Koninie. 

Bo to nie tylko opowieść o przeszłości. To lustro, w którym można zobaczyć również dzisiejszą Polskę – i dzisiejszy Konin. Przez stulecia chłopi nie mieli głosu, byli traktowani jak narzędzie – potrzebni, gdy trzeba było pracować, ale niewidoczni, gdy przyszło podejmować decyzje. Czy nie widzimy podobnego mechanizmu także dziś? 

W Koninie, po ostatnich wyborach samorządowych, układ sił w Radzie Miasta jest jak polityczne puzzle: Koalicja Obywatelska, PiS, Obywatela Konina, Nowa Lewica i niezależni. Teoretycznie – demokracja. Wielogłos. Przestrzeń do rozmowy. A w praktyce? 

Zamiast współpracy – dominują frakcyjne spory, doraźne kalkulacje i personalne gierki. Problemy mieszkańców schodzą na drugi plan, a przecież to właśnie teraz – u progu świąt Wielkiej Nocy – powinniśmy szczególnie przypominać sobie o tym, co najważniejsze: wspólnocie, odnowie, pojednaniu. 

Wielkanoc to czas symbolicznego przełomu – od śmierci do życia, od ciemności do światła. Ale czy jako wspólnota lokalna rzeczywiście korzystamy z tej szansy? Czy potrafimy wznieść się ponad partyjne różnice i przywrócić sens słowom takim jak „służba publiczna”, „samorządność”, „odpowiedzialność”? 

Dziedzictwo pańszczyzny to nie tylko historia ziemi i pracy. To także – a może przede wszystkim – historia wykluczenia, systemowego spychania na margines większości, która nie miała prawa mówić. Dziś, choć wiele się zmieniło, pytanie brzmi: czy naprawdę wszyscy koninianie mają głos, czy tylko ci, którzy potrafią się przebić przez lokalne układy? 

Jeśli Wielkanoc ma mieć sens – nie tylko duchowy, ale społeczny – to niech będzie momentem refleksji i symbolicznego zmartwychwstania dla konińskiej debaty publicznej. Niech będzie początkiem prawdziwej rozmowy o mieście, która nie kończy się na korytarzach urzędu i sali sesyjnej. Rozmowy, w której każdy – niezależnie od dzielnicy, majątku czy wykształcenia – czuje, że jego zdanie się liczy. 

Niech tegoroczna Wielkanoc będzie nie tylko świętem odnowy duchowej, ale i impulsem do odnowy społecznej. Bo dopóki w lokalnej polityce dominuje logika podziału, dopóty duch wspólnoty – tak jak dawni chłopi – będzie trzymany za drzwiami.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole