57 drzew wyciętych zostało w rezerwacie Sokółki. Obok trwa budowa


– Chcielibyśmy wiedzieć, na jakiej podstawie te roboty zostały wykonane – mówi pan Piotr o wycince drzew na granicy rezerwatu Sokółki w Puszczy Bieniszewskiej. Jak tłumaczy Grzegorz Bąk, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Konin, drzewa zagrażały bezpieczeństwu na sąsiadującej z lasem działce.
O wycince drzew media powiadomił pan Piotr, mieszkaniec gminy Kazimierz Biskupi. Chodzi o teren na granicy rezerwatu Sokółki w Puszczy Bieniszewskiej. – Mieszkam tam od urodzenia, co weekend chodzę do lasu. Ostatnio przechodziłem drogą prowadzącą krawędzią lasu. Jest postawiony płot i rozpoczęta budowa. Poczyniono wielkie szkody w drzewostanie, już za płotem, na terenie rezerwatu Sokółki. Powycinano masę wielkich, grubych dębów – mówi pan Piotr. – Chcielibyśmy wiedzieć, na jakiej podstawie te roboty zostały wykonane, czy ktoś o tym wie, czy Nadleśnictwo wydało na to zgodę.
Rzeczywiście, na miejscu do dziś widać ślady po niedawnej wycince. Tuż za granicą lasu, na sąsiadującej działce, trwa właśnie budowa. Jak wyjaśnia Grzegorz Bąk, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Konin, to właśnie ona była przyczyną wycinki drzew. – Zostały usunięte, bo zagrażały bezpieczeństwu. Właściciel działki zgłosił się do nas z pismem o usunięcie drzew, które przechodziły na jego działkę i były pochylone w kierunku jego działki – mówi.
Łącznie wycięto 57 drzew
Zgodnie z prawem Nadleśnictwo Konin w takiej sytuacji ma obowiązek zainterweniować. Ponieważ jednak drzewa rosły na terenie rezerwatu konińscy leśnicy wystąpili o zgodę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu. We wniosku zawarta była liczba planowanych do wycinki drzew, ich pierśnica, gatunki, powód wycinki, a także informacje o ewentualnych gatunkach chronionych i gniazdowaniu ptaków. RDOŚ sprzeciwu wobec ich usunięcia nie zgłosił.
Łącznie wyciętych zostało 57 drzew: 42 dęby, czternaście grochodrzewów (popularnie znanych jako akacje) i jedna sosna. Ponieważ rosły na terenie rezerwatu, pozostawione tam zostały do naturalnego rozkładu.
Mogą być kolejne wycinki
Jak mówi rzecznik prasowy Nadleśnictwa Konin, nie jest to pierwsza tego typu sytuacja w Puszczy Bieniszewskiej. Złożenie wniosku przez właściciela działki nie oznacza jednak automatycznej wycinki. – Jest wizja terenowa, do każdego drzewa podchodzimy indywidualnie. Często są przypadki, że ktoś zgłasza, że drzewo zagraża bezpieczeństwu, a jest to np. dąb, którego korona ciąży na las, a tak naprawdę temu komuś przeszkadza to, że jego liście sypią się na działkę – mówi Grzegorz Bąk.
Nie wyklucza jednak, że w przyszłości dojdzie do kolejnych wycinek na granicy Puszczy Bieniszewskiej. – Minusem naszych rezerwatów jest to, że gdy je wyznaczano, to nikt nie stworzył otuliny, czyli strefy buforowej między rezerwatem, a końcem lasu.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.
Komentarze nie na temat są usuwane.